Rozmawiała: India Indre Sakale, Karolina Błaszkiewicz
Zdjęcia: Vers-24, materiały prasowe
Znacie się od ponad dwudziestu lat, zastanawiam się, czy nadal potraficie się zaskoczyć – prywatnie i twórczo?
Myślę, że „zaskoczyć się” jest już trudno. Jeśli chodzi o naszą długoletnią współpracę, to znaleźliśmy się w sytuacji, w której doskonale się rozumiemy. Dzięki długiemu doświadczeniu mamy wykształcone podobne spojrzenie i posługujemy się tymi samymi „kodami”. To teoretycznie samo przez się powinno wykluczać niespodzianki i wprowadzać pewną rutynę… Chociaż ludzie kreatywni, a za takich się uważamy, powinni zaskakiwać nawet samych siebie.
Co kolekcja, to coś nowego. Jaki jest wspólny mianownik tych powstałych dotychczas?
Estetyka, forma, technika. Z czasem wykrystalizowały się elementy, idee i koncepcje, które nas odzwierciedlają i których staramy się trzymać. Do tego rodzaje tkanin, dodatków, podejście do materii i sposobu wykończenia produktu − to fundamenty konieczne do zachowania tożsamości i stylu. Jest to coś w rodzaju „techniki”, która powinna przetworzyć wszystko na twój język. Inspiracją i pomysłem może być wszystko, przez to bardziej „jak” niż „co” jest wspólnym mianownikiem. Jeśli chodzi o estetykę, to staramy się patrzeć w przyszłość.
Życie w Mediolanie, który sam w sobie definiuje włoski przepych, wydaje się kolidować z japońskimi inspiracjami… A może wręcz przeciwnie?
Rzeczywistość mediolańska + rzeczywistość japońska to dwa odlegle światy. To zestawienie jest inspirujące i intrygujące, a my jesteśmy „pomiędzy”, starając się chłonąć i wykorzystać to, co najlepsze dla nas. Chodzi nam głównie o dostrzeganie jakości, wyciąganie wniosków i naukę. Efekty tego są z pewnością widoczne w naszej pracy i musimy przyznać, że rożnie są rozumiane przez odbiorców. Co dosyć zabawne, w Japonii widzą w nas markę europejską, a w Europie − markę japońską. Czasem zastanawiamy się, czy ta fuzja wychodzi na dobre czy nie, ale tak po prostu wyszło.
Nie zastanawialiście się nad przeprowadzką do Polski?
Myślę, że przy wykonywaniu tej pracy lepiej być bliżej tzw. centrów mody. W Polsce bywamy wystarczająco często.
Przez dłuższy czas nie mogliście przebić się w ojczyźnie Leszka ze swoimi propozycjami, głównie z powodu cen, które wydawały się dość wysokie. A one na rodzimym podwórku nie zawsze idą w parze z jakością. Czy zatem dobra jakościowo moda musi kosztować?
MARIOS nie jest wystarczająco znaną marką w Polsce by móc sprzedawać tu za takie ceny. Myślę, że polski rynek marek „niszowych” nie jest jeszcze dość silny. Nie połączył się jeszcze z mainstreamem. Jesteśmy zdania, że dobra jakościowo moda nie może być tania, ponieważ sama realizacja jakości jest dosyć kosztowna. Co oczywiście nie znaczy, że wszystko co jest drogie na rynku ma gwarancję jakości. Jest dużo podróbek i naciągania, ale tak już jest, również w wielu innych branżach.
Obserwujecie polską modę?
Niezbyt aktywnie. Mamy tu przyjaciół projektantów i dzięki temu trochę się orientujemy, ale nie śledzimy. Niestety, my również, patrzymy raczej w stronę skąd przychodzą trendy i gdzie rodzi się awangarda.
Widać, że lubicie kolory, aktualnie stawiacie na żółty i niebieski. Od czego zależy wasz wybór?
Wybór kolorów to bardzo istotna sprawa. Nie boimy się żywych barw − w przeciwieństwie do wielu marek ograniczających się do czerni, szarości czy bieli. Możemy pozwolić sobie na szaleństwo, ale „robiąc modę” liczymy się tez z trendami. Zwyczaj oprócz kolorystyki „komercyjnej” staramy się dodać do kolekcji jakiś silny akcent, wyjątkowy i szczególny dla nas. Może dlatego, że lubimy zestawienie neutralnych barw z żywymi kolorami.
A nazwy kolekcji? After The Rain, wcześniej Love, Dancefloor… ?
Nazwy zazwyczaj połączone są z koncepcją kolekcji. Mogą być elementem inspirującym lub wykrystalizować się na końcu, nadając imię przebytemu procesowi kreatywnemu. Zazwyczaj przed rozpoczęciem kolejnej kolekcji próbujemy wyobrazić sobie jej charakter. Szukamy odpowiednich slow, powstaje lista określeń − mood words. Jest to bardzo pomocne i właśnie mood words często są punktem wyjścia dla inspiracji, do odkrycia spójnej koncepcji i znalezienia tytułu.
Kogo ubieracie? Kogo chcecie ubierać?
MARIOS is for everybody! Szeroka grupa osób, w szerokim przedziale wiekowym, które są zainteresowane nową, inteligentną inwencją w modzie. Tak, jak widnieje to na naszej etykiecie: A BRAND FOR CONTEPORARIES AND MODERNETTES.
Dla was moda to nie wszystko − w Tokio premiery kolekcji łączyliście z wystawami zaprzyjaźnionych artystów, interesował was też food design. Co kręci was teraz?
MARIOS to fuzja elementów mody, sztuki i designu. Jesteśmy kreatywni i współpraca z różnymi artystami pozostaje naszym credo. Z pewnością będziemy to kontynuować − mogą to być rozmaite pomysły, chociażby posiadające background teatralny. Mamy osobiste doświadczenia związane ze światem teatru i jest to dla nas dobrze znany grunt. Marzy nam się realizacja projektów połączonych z tą dziedziną sztuki. Chodzi nam o kultywowanie artystyczno-intelektualnego charakteru marki i trzymanie pewnego poziomu.
LOOKBOOK:
For Vers-24, Warsaw