Tekst: materiały prasowe
Oczywiście, że widzimy, bo nie sposób przejść obok tej kolekcji obojętnie. “Can You see me now” – tak duet absolwentek Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru, CocharaMatera, zatytułował swoją kolekcję dyplomową. Marta Koczara i Gosia Matera poznały się w szkolnej ławce MSKiPU. Połączyła je wspólna pasja projektowania, ale także szczera przyjaźń i szacunek dla wzajemnych poglądów. Każdy ich projekt to mieszanka złotego maksymalizmu I miejskiej nonszalancji, która finalnie staje się punktem wyjściowym dla kolejnych nieoczywistych rozwiązań. Obydwie przyznają, że praca w duecie bywa trudna i często wymaga cierpliwości i zrozumienia, ale mimo tych drobnych przeciwności przynosi czystą radość tworzenia i chęć do dalszego działania!
Ich dyplomowa kolekcja jest niezwykle widowiskowa i kolorowa. Inspiracją do jej powstania była sylwetka i życie słynnego artysty, pianisty, żyjącego i występującego w Las Vegas – Wladzia Valentino Liberace. Był on znany ze swego kontrowersyjnego stylu życia oraz ekstrawaganckiej garderoby.
“To co głównie zainspirowało nas w jego postaci, to próżna ludzka natura, która wiecznie pragnie sławy i poklasku. I chociaż wydźwięk tego stwierdzenia jest negatywny to jest ona siłą napędową do robienia rzeczy wielkich, które wyróżniają jednostki z szarego tłumu.” – podkreśla Koczara.
Kolekcja jest również zainspirowana latami, na które przypada największy rozkwit twórczości Liberace – chodzi o lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Jak powszechnie wiadomo to okres wielkich zmian obyczajowych: rewolucja seksualna, dzieci kwiaty, ruch wyzwolenia kobiet. Jest to czas łączący dwa style: hippie oraz disco. Ludzie są kolorowi, nieskrępowani i niczym nie ograniczeni.
„Esencję tamtych lat przełożyłyśmy na naszą kolekcję, tworząc bogate kolorystycznie, bardzo błyszczące sylwetki, czasami przywodzące na myśl kule dyskotekowe, a drugiej strony nieskrępowane tak jak obyczaje ludzi w tamtym okresie.” – dodaje Matera.
Liberace słynął ze swojego zamiłowania do przesadnego luksusu, a jego stroje sceniczne z sezonu na sezon stawały się coraz bardziej ekstrawaganckie i widowiskowe. Człowiek, który zwykł mawiać „zbyt wiele dobrego jest wspaniałe”, podczas swoich występów tonął w futrach co dziewczyny świetnie wykorzystały w kolekcji. Z tą różnicą, że szynszyle, norki i lisy zastąpiły misternie przyszywanymi do tkaniny balonami, które dzięki temu zabiegowi nabrały faktury futra. Dodatkowo stały się symbolem zadęcia i są alegorią próżności i blichtru.
Sesja została wykonana w Teatrze Wielkim.
Zdjęcia: Bernard Hołdys
Fryz: Fryzjerstwo PJ
Make-up: Julia Motylińska
For Vers-24, Warsaw