Tekst: Aleksandra Jaworska
Zdjęcia: photographywest.com, wikipedia.org,
aristidetorrelli.it, ngm.nationalgeographic.com
Nadpobudliwy chorowity chłopiec, niedoszły pianista, zagorzały obrońca dzikiej przyrody, ale przede wszystkim fotograf należący do starej, tradycyjnej szkoły, na której opiera się fotografia. Jego charakterystyczne czarno-białe, mocno kontrastowe zdjęcia są dopracowane na każdym etapie: ustawienia światła, naciśnięcia spustu migawki, aż do samodzielnego, kunsztownego wywołania w ciemni. Warto się nad nimi pochylić szczególnie teraz, kiedy coraz częściej słyszymy dyskusje o zacierającej się granicy między sztuką a masową i spontaniczną fotografią o wypłowiałych kolorach.
Bo, jak sam mówił: „Łatwo jest zrobić zdjęcie, ale zrobienie mistrzowskiego dzieła w fotografii jest trudniejsze, niż w jakiejkolwiek innej sztuce”. Zapraszamy cię na krótką lekcję tradycyjnej fotografii według Ansela Adamsa.
Trudne dobrego początki
Jest rok 1902, w słonecznej Kalifornii na świat przychodzi Ansel Adams. Jego historia nie zaczyna się dobrze. W wieku 4 lat, podczas wielkiego trzęsienia ziemi, które nawiedza San Francisco w 1906 roku, z wielką siłą zostaje odrzucony na ścianę i cudem unika śmierci, wychodząc z tego wypadku jedynie z widocznie złamanym nosem, który jednak naznaczy go na wiele lat. Z tego powodu bowiem nie może się później odnaleźć wśród rówieśników, a ADHD uniemożliwia mu normalną naukę w szkole. Nikt nie pokłada w tym małym, nadpobudliwym i skłonnym do chorób chłopcu większych nadziei, oprócz rodziców, którzy widząc niepowodzenia syna, decydują się na naukę w domu i… na lekcje gry na pianinie. Okazuje się to strzałem w dziesiątkę. Chłopiec całą swoją energię wkłada w granie, pianino uczy go też dyscypliny i szybko udaje się okiełznać jego trudny charakter. Ansel tak bardzo angażuje się nową pasję, że decyduje się zostać profesjonalistą, a jednak… nie o tym będzie ta historia.
Natura to najlepsza bohaterka
Pozbawiony kontaktu z rówieśnikami mały Ansel swoją największą przyjaciółką uczynił naturę. Z zapałem obserwuje niebo przez kupiony przez ojca teleskop. Od ojca dostaje też pierwszy aparat fotograficzny, kultowy Kodak Brown Box i to właśnie nim w 1916 roku wykonuje swoje pierwsze zdjęcie w miejscu, które stało się dla niego później bardzo ważne, czyli w Parku Narodowym Yosemite. Powraca tam później co roku, aż do śmierci, a naturę i dziką przyrodę, z którą tak się zaprzyjaźnił, czyni główną bohaterką swoich prac i postanawia zadbać, aby przetrwała, zarówno na kliszy, jak i na ziemi.
W Yosemite powstaje też jedno z jego najważniejszych zdjęć – Monolit, przedstawiający skałę Half Dome, które przynosi Adamsowi sławę i długo oczekiwane pieniądze. Dzięki nim ostatecznie porzuca marzenia o profesjonalnej karierze pianisty. Zdjęcie zostaje wykonane przy użyciu szklanej płytki i czerwonego filtra, które podnoszą kontrastowość obrazu. Adams polega też na sile swojej wyobraźni, która musiała zastąpić wówczas dzisiejszy cyfrowy podgląd w aparacie: „Byłem w stanie wyobrazić sobie pożądany obraz nie takim, jakim się jawił w rzeczywistości, ale takim, jakim go czułem i takim, jakim chciałem, żeby był na ostatecznej odbitce.”
W późniejszym okresie Adams nadal pozostaje przy tradycyjnych technikach wykonywania zdjęć, zmieniają się jedynie tematy, które fotografuje. Od zdjęć dzikiej natury w Yosemite i w wielu innych parkach narodowych, które Washington Post określił „portretami gigantycznych szczytów, które zdają się być zamieszkane przez mitycznych bogów”, przechodzi do martwej natury i chłodnych krajobrazów fabryk.
„Czysta fotografia”
Adams był zwolennikiem tak zwanej „czystej fotografii”, której podstawą są przede wszystkim ostrość, wysoki kontrast, precyzja ekspozycji i praca w ciemni.
Był jednak bardzo postępowy, chętnie eksperymentował z aparatem miękkoogniskowym, fotorytem, wymyślił technikę systemu sferycznego, wielką wagę przywiązywał do wysokiej jakości odbitek, paradoksalnie, przez wiele lat korzystając jedynie z ubogo wyposażonej ciemni w domu swoich rodziców, co tylko potwierdza jego kunszt. Sprzeciwiał się jednak bardzo modnej w latach dwudziestych tendencji do ręcznego kolorowania zdjęć i do końca tworzył głównie czarno-białe prace. Wraz z dwoma innymi fotografami powołał towarzystwo „f/64”, które swoją nazwę wzięło od bardzo małej wartości przysłony. Dzięki jej zastosowaniu można uzyskać dużą głębię ostrości, tak modną we współczesnej fotografii. Przy użyciu tej techniki w 1933 roku powstało kolejne ze słynnych zdjęć Adamsa: „Rose and Driftwood”.
Z katedry uniwersyteckiej w kosmos
Ansen chętnie dzielił się swoim doświadczeniem, a dzięki prowadzonym przez niego warsztatom i wykładom wielu mogło poznać szlachetną sztukę tradycyjnej fotografii. Stworzył też liczne publikacje i podręczniki, takie jak The Camera, The Negative i The Print, które do dziś służą młodym artystom.
Otrzymał mnóstwo nagród i odznaczeń (w tym, między innymi Prezydencki Medal Wolności), a jego praca The Tetons and the Snake River jako jedna ze 116 zdjęć została umieszczona na złotej płycie w sondzie kosmicznej Voyager.
Na zawsze zapisał się w historii, potwierdzając tym samym, że tradycyjna czarno-biała fotografia ma moc poruszania emocji i zapadania w pamięci jak żadna inna dziedzina sztuki. A czy ty, dałeś się już przekonać, żeby choć na chwilę odłożyć swojego smartphona i konto na Instagramie na rzecz starego, zakurzonego, analogowego aparatu po dziadku?
For Vers-24, Warsaw