Na śniadanie jem: ostatnio jaglankę lub owsiankę z dużą ilością owoców, do tego świeżo wyciśnięty sok z zielonych warzyw. Uwielbiam celebrować śniadania, kiedy czas mi na to pozwala, to mój ulubiony posiłek w ciągu dnia.
Jak deser to: gorzka czekolada z chilli lub czekoladowe fondant albo beza. To chyba tak naprawdę jedyne słodkości, które jem, bo nie przepadam szczególnie za słodyczami.
Na plaży czuję się: spokojna, wolna. Pod warunkiem, że jest to plaża dzika, bez turystów, ręczników, parawanów i waty cukrowej.
Ulubiony sport: kitesurfing, odkryłam go dwa lata temu i totalnie zwariowałam na jego punkcie! Jak tylko mogę uciekam gdzieś daleko, gdzie wieje wiatr …
Najchętniej podróżuje samolotem, samochodem lub…? Obojętnie czym, byle daleko, gdzieś gdzie nie ma Internetu, Mcdonald’sów i dróg. Lubię się oderwać od naszego zachodniego świata. To mnie wycisza, pomaga przypomnieć sobie co dla mnie ważne, dodaje energii.
Ukochane miejsce na mapie świata: od kilku lat jestem zakochana w Azji Południowo- Wschodniej, póki co to moje miejsce na ziemi.
Film, który odmienił moje życie: Chyba ciężko wymienić jeden, lubię filmy o inspirujących niesamowitych kobietach, niedawno widziałam stary już właściwie film „Lady” o legendarnej birmijskiej działaczce opozycyjnej Aung San Suu Kyj, która przyczyniła się do odzyskania przez Birmę Niepodległości. Sam film może nie jest arcydziełem, ale historia i charyzma tej niezwykłej kobiety inspiruje i robi ogromne wrażenie.
Życiowa mądrość i przemyślane decyzje czy spontaniczna radość i lekcje na przyszłość: Spontaniczność! Mam trochę skłonność do myślenia zbyt dużo, a tak naprawdę wszystkie najwspanialsze przeżycia w moim życiu, były efektem spontanicznych decyzji i podążania za głosem serca, intuicji. Uważam, że warto słuchać tego głosu, nawet jeśli czasem wydaje się to szalone.
Przyjaźń to dla mnie: coś bardzo ważnego.
W życiu kieruję się zawsze: sercem.
Wybieram skromność czy przebojowość: wybieram bycie sobą. Znajomi mówią, że jestem zbyt skromna, że powinnam być bardziej przebojowa.
3 dominujące kolory w mojej szafie: biały, czarny i szary. Zwykle idę na zakupy z zamiarem kupienia czegoś w kwiaty, wzory, czegoś kolorowego, a wracam z szarym sweterkiem i pięćdziesiątym białym T‑shirtem, ech…
Na randkę ubiorę się w: coś, co będzie kobiece i zmysłowe, ale jednocześnie coś w czym będę się czuła wygodnie.
Jak biżuteria to: delikatna, minimalistyczna.
Ikoną stylu według mnie jest/była: Audrey Hepburn
Uwielbiam kosmetyki o zapachu: róży.
Ulubione kwiaty: eustomy i piwonie.
3 niezbędne cechy charakteru/czynniki decydujące o sukcesie: Przede wszystkim ciężka praca, wytrwałość oraz pozytywne nastawienie, tak ogólnie, do świata, ludzi, wszystkiego co się wydarza. Coś w tym jest, że szczęśliwi ludzie przyciągają jeszcze więcej szczęścia, a co często za tym idzie – sukcesu.
- Co czujesz, gdy schodzisz ze sceny w Teatrze po udanym spektaklu?
Ogromną satysfakcję, ale też adrenalinę, która nie opada tak od razu. To jakiś rodzaj energii, który utrzymuje się na wysokim poziomie jeszcze długo po spektaklu.
- Czy aktor powinien być bardziej zdyscyplinowany ze świetnie zapamiętanym scenariuszem czy spontaniczny i gotowy na improwizację?
To zależy. Czasem fajnie dodać trochę improwizacji, dać się ponieść np. w filmie czy serialu, taki element improwizacji sprawia, ze aktorzy są bardzo czujni, są tu i teraz i często wychodzą z tego fajne rzeczy. A jeśli scena pójdzie nie tak – zawsze można zrobić dubla. Trochę inaczej jest chyba w teatrze, gdzie raczej dobrze trzymać się pewnych ram choćby z uwagi na partnerów, chociaż to też zależy od gatunku. W sztukach klasycznych, improwizacja tekstowa jest raczej wykluczona.
- Czy oddzielasz życie prywatne od zawodowego? Czy błędy życiowe postaci filmowych, których role grasz traktujesz również osobiście jako lekcje i wskazówki na przyszłość?
Oczywiście, że oddzielam, to dla mnie zupełnie osobne światy. Postaci, które gram nie są mną , użyczam im moje emocje, moją wrażliwość, moje ciało.
- W jakich filmach czujesz się lepiej: komediach czy dramatach?
Marzy mi się komedia, chociaż bardzo długo nie był to mój ulubiony gatunek. Wydaje mi się, że do komedii trzeba aktorsko „dojrzeć”. Do tej pory grałam głównie w dramatach i przyznaje, że ten gatunek przychodzi mi zdecydowanie łatwiej, lubię grzebać w ciężkich emocjach, im trudniejszych tym lepiej.
- Do jakiej roli najdłużej się przygotowywałaś, bo np. musiałaś się wczuć w psychikę granej postaci, zdobyć wiedzę na dany temat oraz poszerzyć horyzonty?
Wymieniłabym tu role teatralne, nie tylko z uwagi na sam czas przygotowania, ale i fakt, że role teatralne często wymagają od aktora dużo więcej. W filmie czy serialu najczęściej dostaję role postaci, które są do mnie w pewien sposób podobne. Aktorzy w serialach czy filmach, często są obsadzani jak to się mówi w naszym aktorskim środowisku „po warunkach” (fizycznych). Natomiast w teatrze zdarzało mi się grać postaci kompletnie ode mnie różne, o innym temperamencie, charakterze czy nawet sporo młodsze lub starsze. Dlatego, że w teatrze jest czas i przestrzeń na taką pracę, natomiast przy pracy przed kamerą często zwyczajnie tego czasu nie ma.
- Czy profesjonalny, utalentowany aktor może pozwolić sobie na dużą niezależność w sposobie interpretowania oraz byciu na scenie, czy może zawsze jest ujęty w pewne ramy, poza które nie może wyjść?
Pewne ramy oczywiście muszą być, inaczej nie mówilibyśmy o spektaklu, a raczej o happeningu. Ostatecznie spektakl teatralny jest zamkniętą, ustaloną całością, w ramach której aktor się po swojemu porusza. Oczywiście na etapie prób często, choć też nie zawsze, aktor ma możliwość przedstawiania własnych pomysłów i interpretacji, ale ostateczny wygląd danej sceny i całego spektaklu zależy od wizji reżysera.
- Kiedy wypowiadasz się masz niezwykle czysty, wyraźny i elegancki głos. To niezwykle ważne narzędzie pracy aktora. Czy Twój głos to dar natury czy wypracowałaś go sobie?
Głos jest niezwykle ważnym narzędziem w pracy aktora, dlatego w szkole teatralnej poświęca się mu dosyć dużo czasu.
- Często pojawiasz się na różnego typu eventach, pokazach mody w gustownych stylizacjach. Skromnych, ale z gracją i klasą. Jaką rolę odgrywa moda w Twoim życiu i jak określiłabyś swój styl?
Lubię modę, lubię z niej korzystać i bawić się nią, ale nie powiedziałabym, żeby sezonowe trendy miały wielki wpływ na wygląd mojej garderoby. Mój styl określiłabym jako wygodną sportową klasykę. Lubię ubrania proste, uniwersalne, minimalistyczne w formie i kolorze, ale za to z dobrych materiałów, pięknie odszyte, bo niezwykle cenię sobie jakość. Wolę mieć mało ubrań, ale za to najlepszej jakości, uniwersalne rzeczy, które właściwie nie wychodzą z mody.
- Jesteś jedną z muz marki biżuterii FUERZA, której korzenie sięgają aż do Katalonii. Łączy Cię szczególna więź z projektantką Magdaleną Białas. Jak to się stało, że razem dojrzałyście do odkrycia tej siły, która przyświeca coraz to nowym kolekcjom od niemalże 3 lat?
To prawda z Madzią znamy się już długo i bardzo lubimy, jestem fanką jej biżuterii niemal od początku powstania firmy. Od dawna rozmawiałyśmy o tym, że chcemy coś razem stworzyć i cieszę się, że w końcu się udało.
- Co możemy znaleźć w kolekcji Fuerza by Agnieszka Kawiorska i jaka estetyka jej towarzyszy?
Jest to biżuteria dosyć prosta, minimalistyczna w formie i kolorach, które ograniczają się do czerni, bieli i szarości, wszystko w delikatnej złotej oprawie. Chciałam, żeby była to biżuteria, którą można założyć i nie zdejmować, która pasuje do wszystkiego, która można mieć na sobie po prostu zawsze niezależnie od okoliczności i okazji, która jest swego rodzaju „talizmanem”. Lubię biżuterię, która dodaje subtelnego szyku, a jednocześnie nie jest „krzycząca” nie wysuwa się na pierwszy plan, jest małym cudownym dodatkiem .
- Na backstage’u, podczas sesji zdjęciowych zachowujesz niezależność i wierność swoim przekonaniom. Ta autentyczność wyróżnia Ciebie. Czy zdarzają się chwile, gdy masz zupełnie inną wizję siebie podczas sesji niż projektant? Czy bywasz wówczas kapryśna?
Nie umiem robić rzeczy, których nie czuję, które nie są „moje”. Nie nazwałabym tego kapryśnością czy kaprysami. Zresztą nie lubię tego słowa, mam wrażenie, że często jest używane nie fair, szczególnie w stosunku do kobiet, łatwo można je te słowem „znokautować”. Ufam swojej intuicji, jeśli czuję, że coś jest wbrew mnie, to i tak efekt nie będzie dobry. Dlatego po prostu mówię szczerze, co myślę i rozmawiamy, wierzę, że zawsze można wypracować kompromis.
- Zagrałaś przezabawną scenę (odcinek „Pociecha”) w serialu komediowym „Dwoje we troje” z Marietą Żukowską oraz Markiem Kaliszukiem. Jakie emocje towarzyszyły Wam za kulisami podczas nagrywania sceny porodowej?
Był to jeden z przyjemniejszych planów, bez napięcia, na luzie, na pewno w dużej mierze za sprawą reżysera Tomka Koneckiego, jak i wspaniałych kolegów aktorów. Na planie było równie zabawnie, jak później na ekranie.
Agnieszka wystąpiła m.in. w cenionych filmach takich jak „Katyń”, „Pitbull”, „Oda do radości” i popularnych serialach „M jak miłość”, „Na Wspólnej” oraz „Barwy Szczęścia”.
BARDZO DZIĘKUJĘ CUKIERNI ODETTE ZA MOŻLIWOŚĆ ZROBIENIA PIĘKNYCH ZDJĘĆ.
Make – up: Ewelina Krasnodębska
Zdjęcia: Ola Kowalska
Rozmawiała: Ilona Jaworska