Spotkaliśmy się z zespołem TFH Koncept – wyjątkowym sklepie na mapie Warszawy, słynącym z oryginalnych aranżacji witryn. To miejsce, gdzie łączy się moda, sztuka, kultura i lifestyle, a klient jest traktowany jak przyjaciel. O planach na przyszłość, samej idei concept store’ów i unikalności TFH Koncept rozmawiamy z Tomaszem Pozlewiczem i Bartłomiejem Magochem.
Czy specyficzny format sklepu, jakim jest “concept store” ma możliwość istnienia na mapie Warszawy?
Przez ostatnie lata w Warszawie dużo się działo w środowisku concept store’ów, zamknęły się tak kultowe miejsca jak Blind, She is Riot, Pies czy suka. Z chęcią rozwinięcia tego wątku odwiedziliśmy właścicieli TFH Koncept, miejsca, które od 6 lat istnieje na mapie Warszawy.
Bartek, byłeś z tym projektem od początku, Tomas się dopiero dołączył rok temu, jak rynek modowy wyglądał wtedy i teraz?
Sześć lat temu byliśmy jednym z nielicznych miejsc w Polsce, sprzedających ubrania od młodych polskich projektantów. Popularne teraz targi oraz sklepy online z polską, niezależną modą praktycznie nie istniały. Jeśli coś stawało się popularne, to sprzedawało się u nas jak „świeże bułeczki”. Na przykład kultowe spodnie Madoxa z opatentowanym wzorem, czy koszulki z napisami She’s a riot. Teraz warszawski rynek jest już nasycony polską modą alternatywną. Klienci szukają czegoś nowego, innego, niepowtarzalnego. My wprowadziliśmy do sprzedaży sporo marek z Litwy, Łotwy, czy Białorusi. Ważne jest, aby asortyment ciągle się zmieniał, był różnorodny. Nie ma już na rynku marek, które wybijają się dzięki szybkiej ogromnej popularności.
Tomas, nie jesteś z Polski, Twoje doświadczenie to biznes, inwestycje i handel. Jak znalazłeś swoje miejsce w TFH?
W 2016 r. postanowiłem coś zmienić w swoim życiu, gdyż się znudziłem komfortem, na który zapracowałem na Litwie. Ponieważ mam korzenie polskie, jako pierwszą destynację wybrałem Warszawę. W pierwszych miesiącach pomagałem spółkom zagranicznym w budowaniu ścieżek na rynku polskim. Kolejnym etapem był projekt Blow Premium Trend Show, dedykowany markom premium. W trakcie jego realizacji poznałem zespół TFH od strony biznesowej. Zrealizowany projekt uświadomił nam, że jest duże pole do walki w branży detalicznej, mówiąc o świadomych zakupach ubrań. TFH jest bliski temu tematowi, dlatego po złożonej ofercie postanowiłem dołączyć do zespołu.
Bartek, jak wyglądał klient TFH 3 lata temu?
Trzy lata temu Klienci podążali za popularnością danych marek i projektantów. Jeśli któryś z celebrytów ubrał się w koszulkę od polskiego projektanta, to dzień później wszyscy chcieli ją mieć. Teraz ludzie stawiają na oryginalność. Wolą kupić coś od mniej znanego projektanta z Litwy i czuć się oryginalnie na ulicy. Ludzie rozważniej wydają pieniądze. Klientki potrafią przyjść do sklepu kilka razy, zanim kupią płaszcz za 800 zł.
Tomas, co przeżyło TFH przez ostatni rok i co jest dzisiejszym “konceptem”?
Moja wiedza biznesowa spowodowała to, że pierwszymi krokami były fundamentalne zmiany biznesowe, tj. struktura organizacyjna, biznesplan, system zarządzania. Końcowym etapem była nasza definicja concept store’u. A więc TFH Koncept – jedyny concept store łączący modę, sztukę, design oraz lifestyle ze Wschodniej i Centralnej Europy. Zmiana ta nastąpiła w kolejnych etapach – przeobrażenia wizerunku, selekcję i kontraktację marek lokalnych z Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy i oczywiście Polski. Taka strategia pomogła nam stworzyć unikalność oraz możliwość rozwoju. Nasi klienci to docenili, szczególnie zagraniczni, którzy przylatują do Warszawy kilka razy w roku. Właśnie taki klient nigdy się nie waha podczas zakupów w concept store’ach. Lubi spędzać czas w poszukiwaniu nowych doznań oraz oryginalnych produktów z regionu.
Bartek, jak jest z tym lifestyle’m w TFH?
Tworzenie lifestyle’u, a nie tylko sprzedaż zapisane jest w naszym DNA. Nasz sklep bywa galerią sztuki, miejscem prelekcji, spotkań, wybiegiem modowym, czy dyskoteką. Tworzy się wtedy niepowtarzalny klimat w TFH. Oczywiście dzięki ludziom, którzy uczestniczą w tych wydarzeniach i odwiedzają nasze miejsce. Lifestyle to także nasza otwartość. Tu styliści wpadają w ciągu dnia, aby sprawdzić, co mamy nowego, porozmawiać, czy tylko przywitać się. W concept store przy Szpitalnej jesteśmy jakby „informacją turystyczną” i odwiedzającym nas gościom z zagranicy doradzamy, gdzie pójść na drinka, czy kolację. Nie zamykamy się punkt 20:00, bo jeśli przyjemnie nam się rozmawia z Klientem, to proponujemy mu kieliszek wina i spędzamy z nim miło czas. To jest właśnie nasz lifestyle.
Tomas, jakie macie plany na przyszłość?
Rozwój. Chcemy wykorzystać rynek Wschodniej Europy i stworzyć coś unikalnego, czym moglibyśmy się szczycić. Już dzisiaj jesteśmy doceniani przez marki zagraniczne, które pojawiają się w naszej przestrzeni, np. Levi’s line 8, czy Toms. Na jesień mamy zaplanowane kooperacje z nowymi markami. Szpitalna zawsze zostanie naszym flagowym miejscem, chociaż w planach mamy kolejne obiekty.
Za dwa lata zostanie otwarty Art Norblin, gdzie na przestrzeni 400 m² stworzymy nowe miejsce. Będzie to dwupoziomowy concept store z kawiarnią, barem, strefą beauty oraz selekcją marek premium.
Zdjęcia: Laura Osakowicz