Exclusive

Prostota i czytelność w architekturze

Marcin Gierbienis, architekt, współwłaściciel pracowni architektonicznej Gierbienis + Poklewski, pracownik Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej, a także laureat oraz juror konkursu Geberit “Projekt Łazienki”, opowiada o roli konkursów architektonicznych, wyjątkowym projekcie Leśnego Ogrodu Botanicznego Marszewo oraz najnowszych planach pracowni.

Marcin Gierbienis, fot. Bartek Barczyk

Mar­cin Gier­bie­nis, fot. Bar­tek Barczyk

Zna­kiem roz­po­znaw­czym Pań­stwa pra­cow­ni jest duża róż­no­rod­ność reali­zo­wa­nych pro­jek­tów. W jaki spo­sób osią­ga się taką zawo­do­wą uni­wer­sal­ność, któ­ra pozwa­la uda­nie kon­ku­ro­wać na ryn­ku projektowym?

Od 2016 roku two­rzy­my pra­cow­nię archi­tek­to­nicz­ną Gier­bie­nis + Poklew­ski, jed­no­cze­śnie będąc pra­cow­ni­ka­mi badaw­czo-dydak­tycz­ny­mi na Wydzia­le Archi­tek­tu­ry Poli­tech­ni­ki Kra­kow­skiej, gdzie zaj­mu­je­my się archi­tek­tu­rą. Ja – uży­tecz­no­ści publicz­nej, Damian – urba­ni­sty­ką i sze­ro­ko rozu­mia­nym śro­do­wi­skiem miesz­ka­nio­wym. Jeste­śmy szcze­gól­nie uwraż­li­wie­ni na kra­jo­braz, zarów­no ten ist­nie­ją­cy, jak i przez nas – archi­tek­tów – kre­owa­ny. Bli­ska jest nam też archi­tek­tu­ra eko­lo­gicz­na i samo­wy­star­czal­na. Róż­no­rod­ność – jeśli jest zauwa­żal­na – wyni­ka więc ze spo­so­bu pra­cy i wie­lo­aspek­to­we­go podej­ścia do zada­nia, jakie przed nami jest sta­wia­ne. Kon­tekst miej­sca, w któ­rym przy­cho­dzi nam pro­jek­to­wać, bywa na tyle inny, że gene­ru­je uni­kal­ne decy­zje. 

Nie jeste­śmy przy­wią­za­ni do kon­kret­ne­go sty­lu czy cha­rak­te­ru archi­tek­tu­ry. Na pew­no szcze­gól­nie inte­re­su­je nas współ­cze­sne budow­nic­two drew­nia­ne i sta­ra­my się to w przed­sta­wia­nych kon­cep­cjach pod­kre­ślać. Mamy świa­do­mość, że dzia­ła­nia archi­tek­tów mają czę­sto nie­od­wra­cal­ne skut­ki, sku­pia­my się więc na tym, aby dosto­so­wać kon­cep­cję do potrzeb zarów­no czło­wie­ka, jak i mając na uwa­dze środowisko.

Czę­sto jako pra­cow­nia pro­jek­to­wa uczest­ni­czy­cie w kon­kur­sach archi­tek­to­nicz­nych. Co daje udział w takich kon­kur­sach – oprócz, rzecz jasna, pre­sti­żu w przy­pad­ku zdo­by­cia nagród czy wyróżnień?

Udział w kon­kur­sach archi­tek­to­nicz­nych to nie­od­łącz­ny ele­ment zawo­du archi­tek­ta. Oczy­wi­ście – jest to rodzaj pre­sti­żu, ale rów­no­cze­śnie czę­sto jedy­na moż­li­wość pozy­ska­nia zle­ce­nia na reali­za­cję obiek­tu kul­tu­ry. Zauwa­ża­my, że w Pol­sce nie budu­je się lub też powsta­je nie­wie­le nowo­cze­snych insty­tu­cji muze­al­nych, muzycz­nych czy wido­wi­sko­wych, któ­re były­by pry­wat­ne. Nawet nie wygry­wa­jąc, ale otrzy­mu­jąc wyróż­nie­nie, zysku­je się więc szan­sę, by zostać zauwa­żo­nym przez poten­cjal­ne­go klien­ta. I na to wła­śnie liczy­my. Kon­kurs to oka­zja do mani­fe­sta­cji swo­ich prze­ko­nań. Zda­rza się, że wcho­dzi­my w dys­kurs z zapi­sa­mi regu­la­mi­nu, pro­po­nu­je­my roz­wią­za­nia. 

W śro­do­wi­sku aka­de­mic­kim obser­wu­je­my, a na Poli­tech­ni­ce Kra­kow­skiej orga­ni­zu­je­my róż­no­rod­ne kon­kur­sy dla stu­den­tów. Współ­cze­śnie jest kil­ka plat­form i insty­tu­cji sta­le je orga­ni­zu­ją­cych. To zna­ko­mi­te przy­go­to­wa­nie do real­nej pra­cy w zawo­dzie. W moich stu­denc­kich cza­sach wybór był ogra­ni­czo­ny, ale sta­ra­łem się rów­nież być aktyw­nym. Natu­ral­nie w okre­sie zbie­ra­nia doświad­cze­nia w biu­rach archi­tek­to­nicz­nych, jak i teraz – w ramach naszej spół­ki – kon­kur­sy nadal są bar­dzo waż­ne. Z Damia­nem w 2015 roku star­to­wa­li­śmy z zało­że­niem, że wygra­na pozwo­li nam zało­żyć dzia­łal­ność. Szczę­śli­wie dosyć szyb­ko się uda­ło. Kon­kurs na budy­nek edu­ka­cyj­ny w Leśnym Ogro­dzie Bota­nicz­nym w Gdy­ni był naszą trze­cią wspól­ną pra­cą. 

Fakt, że trud­no jest być doce­nio­nym, wyni­ka z dużej kon­ku­ren­cji. Ist­nie­je wie­le zna­ko­mi­tych biur archi­tek­to­nicz­nych, zarów­no tych dużych, już powszech­nie uzna­nych, jak i aspi­ru­ją­cych, a wciąż prze­cież powsta­ją nowe. Wzrost pozio­mu stu­den­tów obser­wu­je­my rów­nież na naszym Wydzia­le. Rynek dyna­micz­nie się roz­wi­ja. Osta­tecz­nie zale­ży nam nie tyle na zdo­by­ciu wyróż­nień, cho­ciaż jest to miłe, ale uzy­ska­niu zle­ceń. Kil­ka razy bra­li­śmy udział w kon­kur­sach stric­te kon­cep­cyj­nych, któ­re rów­nież doce­nia­my, bo pozwa­la­ją wprost zama­ni­fe­sto­wać podej­ście ide­olo­gicz­ne archi­tek­ta. Aktu­al­nie zale­ży nam na reali­za­cjach, nie kon­cep­cjach, stąd sku­pia­my się na kon­kur­sach orga­ni­zo­wa­nych przez SARP. 

IZZAK - projekt hrubieszowskiego domu z klimatem, autorzy M.Gierbienis, K.Hodor, M.Szar

IZZAK – pro­jekt hru­bie­szow­skie­go domu z kli­ma­tem, auto­rzy M.Gierbienis, K.Hodor, M.Szar

W 2016 roku do Pań­stwa pra­cow­ni tra­fi­ła nagro­da za pro­jekt budyn­ku edu­ka­cyj­ne­go w Leśnym Ogro­dzie Bota­nicz­nym Mar­sze­wo. To pod wie­lo­ma wzglę­da­mi pro­jekt wyjąt­ko­wy, choć­by za spra­wą nie­spo­ty­ka­nych do tej pory w obiek­tach uży­tecz­no­ści publicz­nej roz­wią­zań. Czy mógł­by Pan przy­bli­żyć kon­cep­cję tej nie­zwy­kłej realizacji?

Tak jak wspo­mnia­łem – nagro­da nie tyle tra­fi­ła do pra­cow­ni, co wygra­na pozwo­li­ła nam roz­po­cząć ofi­cjal­nie dzia­łal­ność. Stąd też ma dla nas szcze­gól­ny wymiar. Rów­nież pod wzglę­dem wspo­mnia­ne­go mani­fe­sto­wa­nia archi­tek­to­nicz­nych przekonań.

Roz­wi­ja­jąc rów­no­cze­śnie wątek z pierw­sze­go pyta­nia o bycie roz­po­zna­wal­nym, zale­ży nam na tym, aby nasz wize­ru­nek był koja­rzo­ny z budow­nic­twem świa­do­mym ener­ge­tycz­nie, ofe­ru­ją­cym kom­fort użyt­ko­wa­nia, nie­wpły­wa­ją­cym nega­tyw­nie na zasta­ne śro­do­wi­sko natu­ral­ne. Pro­jekt w Leśnym Ogro­dzie Bota­nicz­nym Mar­sze­wo pozwo­lił nam te idee wpro­wa­dzić w życie. Mogli­śmy doświad­czal­nie poznać, jak nie tyl­ko pro­jek­to­wać, ale osta­tecz­nie pro­wa­dzić budo­wę z wyko­rzy­sta­niem tech­no­lo­gii drew­na kle­jo­ne­go krzy­żo­wo, czy­li CLT. 

Bar­dzo nam zale­ża­ło na tym, aby zary­zy­ko­wać – bo tak moż­na nazwać wpro­wa­dze­nie wów­czas (a był to koniec 2015 roku) niszo­wej w kra­ju tech­no­lo­gii do sto­sun­ko­wo nie­wiel­kiej inwe­sty­cji. Bar­dzo cie­szy­my się, że inwe­stor – Lasy Pań­stwo­we – zaufał nam i wska­zał jako zwy­cięz­ców kon­kur­su. Jako cie­ka­wost­kę podam, że pro­po­nu­jąc drew­no, prze­gra­li­śmy poprzed­ni kon­kurs na biblio­te­kę. Wów­czas inwe­stor stwier­dził, że oba­wia się drew­nia­ne­go budyn­ku pod kątem eks­plo­ata­cji. W przy­pad­ku Gdy­ni w pew­nym momen­cie rów­nież zwąt­pi­li­śmy, czy obiekt nie oka­że się jedy­nie teo­re­tycz­nym, gdyż bar­dzo trud­no było w ramach prze­tar­gu wyło­nić wyko­naw­cę, któ­ry pod­jął­by się reali­za­cji. Nawet nasze wysił­ki szu­ka­nia chęt­nych speł­zły na niczym. Osta­tecz­nie uda­ło się, gdy pro­jekt chwi­lę prze­le­żał w szu­fla­dzie. TB.Invest uznał, że taka kon­struk­cja będzie atrak­cyj­nym uzu­peł­nie­niem ich port­fo­lio, dając szer­szą pro­mo­cję dzia­łal­no­ści poza kra­jem. 

Gdy mówi­my o budyn­ku uży­tecz­no­ści publicz­nej w cało­ści reali­zo­wa­nym w CLT, jeste­śmy pierw­si, ale obser­wo­wa­li­śmy na prze­strze­ni lat, jak powo­li tech­no­lo­gii znaj­do­wa­ła zasto­so­wa­nie w budo­wie domów, a teraz rów­nież w pro­jek­tach usłu­go­wych, cho­ciaż naj­czę­ściej w wer­sji hybrydowej.

Podob­na sytu­acja doty­czy­ła wykoń­cze­nia ele­wa­cji przy zasto­so­wa­niu desek opa­la­nych. Tech­ni­ka Shou Sugi Ban w 2016 była spo­ty­ka­na na świe­cie, ale trud­no było uznać ją za powszech­nie sto­so­wa­ną. W naszym przy­pad­ku wybór jej podyk­to­wa­ny był zarów­no czyn­ni­ka­mi prag­ma­tycz­ny­mi – mie­li­śmy na wzglę­dzie poten­cjał łatwej eks­plo­ata­cji – jak i este­tycz­ny­mi, gdyż ciem­na bar­wa umoż­li­wia­ła wyco­fa­nie wizu­al­ne bry­ły wzglę­dem pej­za­żu, budząc jed­no­cze­śnie zacie­ka­wie­nie, co znaj­du­je się w obiek­cie. Cie­płe drew­no pane­li CLT potę­go­wa­ło też kon­trast pomię­dzy zewnę­trzem a wnętrzem.

Jed­no­cze­śnie w budyn­ku uży­tecz­no­ści publicz­nej – zgod­nie z prze­pi­sa­mi – nale­ży wyko­nać fasa­dę jako NRO – nie­roz­prze­strze­nia­ją­cą ognia. O ile moż­na zaku­pić pro­dukt, któ­ry zabez­pie­czy natu­ral­ną deskę drew­nia­ną, to suro­wiec pod­da­ny pło­mie­niom nie jest – zgod­nie z nomen­kla­tu­rą praw­ną – uwa­ża­ny za drew­no natu­ral­ne, a więc nie moż­na było uznać, że po pokry­ciu impre­gna­tem speł­ni wymo­gi prze­pi­sów. Dzię­ki współ­pra­cy z lokal­ną, mało­pol­ską fir­mą Custom Zole uda­ło się przy­go­to­wać prób­ki fasa­dy, któ­re zosta­ły wyko­rzy­sta­ne zarów­no do oce­ny este­tycz­nej roz­wią­za­nia, jak i do badań w Insty­tu­cie Tech­ni­ki Budow­la­nej. Osta­tecz­nie uzy­ska­ne zosta­ło jed­nost­ko­we dopusz­cze­nie deski pokry­tej kon­kret­nym pro­duk­tem, któ­ry zapew­nił ocze­ki­wa­ne para­me­try w zakre­sie odpor­no­ści ognio­wej. Wie­my, że pro­du­cent deski, któ­ra jest zasto­so­wa­na na naszym budyn­ku, aktu­al­nie testu­je pro­dukt speł­nia­ją­cy NRO, więc na tym polu na pew­no może­my uznać, że prze­tar­li­śmy szlak. 

Spo­glą­da­jąc na sam budy­nek, może­my rów­nież zauwa­żyć ana­lo­gie do zabu­do­wy zagro­do­wej, zarów­no w for­mie archi­tek­to­nicz­nej, jak i urba­ni­sty­ce. Jest to w zasa­dzie kom­po­zy­cja roz­pro­szo­nych brył, któ­re zosta­ły spię­te jed­no­rod­nym ogro­dze­niem, two­rząc dwa dzie­dziń­ce o róż­nym cha­rak­te­rze. Wszyst­kie wej­ścia do budyn­ku pro­wa­dzą przez skła­da­ne bra­my. Wyso­kie ogro­dze­nie ogra­ni­cza dostęp dla osób nie­po­wo­ła­nych, zwięk­sza bez­pie­czeń­stwo i jed­no­cze­śnie nawią­zu­je for­mal­nie do cha­rak­te­ru zabu­do­wy zagro­do­wej ze współ­cze­sną inter­pre­ta­cją drew­nia­ne­go wału. W fasa­dach poja­wia­ją się oka­zjo­nal­nie okna, czę­sto scho­wa­ne za okien­ni­ca­mi, któ­re pozwa­la­ją uzy­skać mini­ma­li­stycz­ny wyraz cało­ści, jak i mają zna­cze­nie funk­cjo­nal­ne, pozwa­la­jąc kon­tro­lo­wać dostęp świa­tła. 

Aktu­al­nie w budyn­ku pra­cu­ją już leśni­cy, orga­ni­zo­wa­ne są oka­zjo­nal­ne wyda­rze­nia, warsz­ta­ty, spo­tka­nia. Nato­miast głów­na prze­strzeń eks­po­zy­cyj­na cze­ka na doce­lo­wą wysta­wę o leśnej flo­rze i fau­nie. Nadal jed­nak sam w sobie budy­nek jest eks­po­zy­cją poka­zu­ją­cą wyko­rzy­sta­nie drew­na w nowo­cze­snym budow­nic­twie. Cie­szy­my się, że jego odbiór przez użyt­kow­ni­ków jest pozy­tyw­ny, szcze­gól­ną cie­ka­wość wzbu­dza­jąc u naj­młod­szych. 

Został Pan rów­nież lau­re­atem kon­kur­su „Pro­jekt Łazien­ki” (daw­niej kon­kur­su KOŁO), orga­ni­zo­wa­ne­go przez fir­mę Gebe­rit, w któ­rym star­to­wał Pan kil­ku­krot­nie. Dla­cze­go aku­rat ten kon­kurs był dla Pana tak istotny?

Tak, współ­lau­re­atem z wów­czas jesz­cze stu­dent­ką archi­tek­tu­ry, Ewą Pokrzy­wą. W 2021 roku pod­ją­łem już nawet decy­zję, aby osta­tecz­nie zre­zy­gno­wać z dal­sze­go udzia­łu w tym kon­kur­sie. Ewa zwró­ci­ła się do mnie z proś­bą o pomoc, mając na wzglę­dzie nie tyle kon­takt w śro­do­wi­sku aka­de­mic­kim, ale doświad­cze­nie kon­kur­so­we z poprzed­nich lat. Osta­tecz­nie ten pro­jekt, wspól­nie wypra­co­wa­ny kon­cept budyn­ku inte­gru­ją­ce­go funk­cję i uni­kal­ny kra­jo­braz, został nary­so­wa­ny jej ręka­mi. Na pew­no siłą idei jest pro­sto­ta i czy­tel­ność prze­ka­zu, co w zasa­dzie sta­no­wi nad­rzęd­ną cechę dobrej archi­tek­tu­ry. 

Kon­kurs „Pro­jekt Łazien­ki” moż­na uznać za zna­czą­cy dla każ­de­go stu­den­ta i archi­tek­ta z moich cza­sów. Pra­ca zawo­do­wa pozwa­la mi teraz spoj­rzeć na stu­den­ta z róż­nych per­spek­tyw. O ile współ­cze­śnie dostęp­nych jest wie­le kon­kur­sów archi­tek­to­nicz­nych, któ­re są wprost adre­so­wa­ne do grup nie­za­wo­do­wych, tak w cza­sach moje­go stu­dio­wa­nia sytu­acja była inna. Moż­na zary­zy­ko­wać stwier­dze­nie, że kon­kurs „Pro­jekt Łazien­ki” prze­cie­rał szla­ki dla wszyst­kich innych insty­tu­cji i plat­form, któ­re teraz orga­ni­zu­ją podob­ne przed­się­wzię­cia. 

War­to wspo­mnieć, że cel kon­kur­su ewo­lu­ował z „wizu­ali­zo­wa­nia” wnętrz do pro­jek­to­wa­nia obiek­tów archi­tek­to­nicz­nych, a nawet się­gał dalej – sta­wiał przed uczest­ni­ka­mi nie­kie­dy trud­ne i odpo­wie­dzial­ne zada­nia. War­to wspo­mnieć też o jury. Pod­da­nie się oce­nie uzna­nych w śro­do­wi­sku nazwisk to dla stu­den­ta czy mło­de­go archi­tek­ta for­ma spraw­dze­nia sie­bie – przed­smak więk­szych kon­kur­sów, a w przy­pad­ku tego kon­kur­su zawsze było pod tym wzglę­dem zna­ko­mi­cie. Atrak­cyj­ny był tak­że fakt, że kil­ka nagro­dzo­nych pro­jek­tów zosta­ło zre­ali­zo­wa­nych, co już jest rzad­ko­ścią w tego typu ini­cja­ty­wach. Dla kil­ku osób wygra­na była też wstę­pem do więk­szej karie­ry, kolej­nych nagród, cie­ka­wych reali­za­cji. To na pew­no budu­ją­ce dla uczest­ni­ków. 

Za dodat­ko­wy atut uzna­ję też fakt, że regu­la­min i zakres pra­cy jest sto­sun­ko­wo nie­wiel­ki. Nawet mając mało cza­su, moż­na było ode­rwać się na chwi­lę, usiąść do szki­cu i kil­ka dni póź­niej już skła­dać plan­sze. Dla przy­kła­du, na udział w jed­nej z edy­cji zde­cy­do­wa­łem się wła­śnie dwa dni przed ter­mi­nem przyj­mo­wa­nia zgło­szeń i ten fakt zmo­bi­li­zo­wał mnie do poszu­ki­wa­nia pomy­słu na tyle mini­ma­li­stycz­ne­go, że zarów­no czas pra­cy, wło­żo­na ener­gia, jak i osta­tecz­ny efekt były spój­ne. 

KOŁO 2014 - Konkurs Projekt Łazienki w Gdyni autorzy M.Gierbienis, J. Gawliczek

KOŁO 2014 – Kon­kurs Pro­jekt Łazien­ki w Gdy­ni auto­rzy M.Gierbienis, J. Gawliczek

Jeśli cho­dzi o kon­kurs „Pro­jekt Łazien­ki” (daw­niej kon­kurs KOŁO), odbył Pan nie­ty­po­wą dro­gę, będąc naj­pierw jego uczest­ni­kiem, potem lau­re­atem, a na koniec tak­że… juro­rem. Jak odnaj­dy­wał się Pan w każ­dej z tych ról?

Zapro­sze­nie do bycia juro­rem wspo­mi­nam nie­zmier­nie miło, gdyż fak­tycz­nie mogłem spoj­rzeć na kon­kurs od tej dru­giej stro­ny, poznać fan­ta­stycz­nych ludzi, zarów­no z fir­my Gebe­rit, jak i wów­czas – poten­cjal­ne­go inwe­sto­ra obiek­tu – Pała­cu Wila­nów oraz zna­ko­mi­tych archi­tek­tów i archi­tekt­ki. Takie spo­tka­nia przy oka­zji sędzio­wa­na są zawsze bar­dzo przy­jem­ny­mi, a roz­mo­wy o archi­tek­tu­rze, pozna­nie inne­go punk­tu widze­nia czy odwrot­nie – podob­ne wnio­ski – to war­tość sama w sobie, budu­ją­ca też doświadczenie.

Z per­spek­ty­wy cza­su lubię kil­ka wyróż­nio­nych pro­jek­tów i uwa­żam je za uda­ne. Co cie­ka­we, zosta­ły one wyko­na­ne w róż­nym cza­sie i for­mie współ­pra­cy. Myślę, że o ile pro­jekt przez swój zakres moż­li­wy jest do wyko­na­nia przez jed­ną oso­bę, to reali­za­cja zada­nia w zespo­le ma dużą war­tość, pozwa­la mieć dystans do swo­ich pomy­słów, poznać inny punkt widze­nia, wyko­rzy­stać czę­sto inne pre­dys­po­zy­cje, któ­re mamy. 

W Gdy­ni – to był rok 2014 – wraz z moim kole­gą ze stu­diów, Jar­kiem Gaw­licz­kiem, wyko­na­li­śmy bar­dzo pro­sty obiekt, sku­pio­ny na eks­po­zy­cji drew­na i bli­sko­ści z natu­rą pej­za­żu nad­mor­skie­go bul­wa­ru. W Słup­sku czte­ry lata póź­niej, już w ramach pra­cow­ni Gier­bie­nis + Poklew­ski, nadal kła­dli­śmy nacisk na rela­cję czło­wiek – natu­ra, pro­po­nu­jąc obiekt inspi­ro­wa­ny bio­fi­lią. Z kolei w 2020 roku w War­sza­wie, w Par­ku Łazie­nek Kró­lew­skich, indy­wi­du­al­nie zapro­po­no­wa­łem mikro­bi­blio­te­kę, kry­ją­cą za pół­ka­mi z książ­ka­mi toa­le­ty, co wyni­ka­ło z chę­ci wyj­ścia poza kon­wen­cję obiek­tu jedy­nie sku­pio­ne­go wokół funk­cji sani­tar­nej. Rok 2021 to wspo­mnia­ny kon­kurs w doli­nie Cho­cho­łow­skiej i zdo­by­cie Grand Prix. To, co łączy wszyst­kie kon­cep­cje, to sto­so­wa­nie i eks­po­zy­cja drew­na w kon­struk­cji i wykoń­cze­niu fasad oraz pro­mo­wa­nie roz­wią­zań pro­eko­lo­gicz­nych. 

 

Wspo­mniał Pan o pro­jek­cie toa­le­ty w Doli­nie Cho­cho­łow­skiej autor­stwa Pana i Ewy Pokrzy­wy. Na jakim eta­pie jest ta realizacja?

Bar­dzo się cie­szę, że uda­ło nam się z Ewą Pokrzy­wą otrzy­mać głów­ną nagro­dę w kon­kur­sie doty­czą­cym Doli­ny Cho­cho­łow­skiej, tym bar­dziej, że – jak wspo­mnia­łem – już nie pla­no­wa­łem kon­ty­nu­ować w nim udzia­łu. Z per­spek­ty­wy cza­su uwa­żam rów­nież, że dokład­nie ta edy­cja i to miej­sce były mi naj­bar­dziej bli­skie, więc dobrze się sta­ło. Wów­czas kon­kurs został prze­su­nię­ty w cza­sie i z ini­cja­ty­wą zgło­sze­nia wystą­pi­ła moja była stu­dent­ka, mając na wzglę­dzie wła­śnie doświad­cze­nie z poprzed­nich edy­cji. 

Pomysł naro­dził się spon­ta­nicz­nie jako mani­fest rezy­gna­cji z odtwo­rze­nia archi­tek­tu­ry gór­skiej cha­ty i był opar­ty na idei przy­wró­ce­nia moc­no zde­gra­do­wa­nej powierzch­ni łąki natu­rze. Jest to więc taki anty-budy­nek, bar­dziej prze­strzeń spo­łecz­na, miej­sce rekre­acji i odpo­czyn­ku dla tury­stów na szla­ku. W tego typu kon­kur­sach waż­ny jest prze­kaz, ale też to, w jaki spo­sób go przed­sta­wi­my, co Ewa wyko­na­ła w spo­sób bar­dzo kla­row­ny i zara­zem poetyc­ki. 

Pro­jekt aktu­al­nie jest wyko­ny­wa­ny w ramach pra­cow­ni, więc liczy­my, że uda się go zre­ali­zo­wać, ale – podob­nie jak w przy­pad­ku Mar­sze­wa – jest dla nas wyzwa­niem. Pomi­mo skrom­nej kuba­tu­ry, loka­li­za­cja jest szcze­gól­nie wyma­ga­ją­ca pod wie­lo­ma wzglę­da­mi, a zale­ży nam na zacho­wa­niu walo­ru for­my. W naj­bliż­szym cza­sie pla­nu­je­my zło­że­nie wnio­sku o pozwo­le­nie na budo­wę i zakła­da­my pre­zen­ta­cję aktu­ali­za­cji kon­cep­cji. 

Pra­cow­nia Gier­bie­nis + Poklew­ski spe­cja­li­zu­je się w szcze­gól­no­ści w pro­jek­tach obiek­tów uży­tecz­no­ści publicz­nej. Czy są one więk­szym wyzwa­niem dla archi­tek­ta niż pro­jek­ty budyn­ków miesz­kal­nych czy wnętrz?

Na pew­no zale­ży nam na pro­jek­tach bli­skich czło­wie­ko­wi i jego potrze­bom. Obiek­ty uży­tecz­no­ści publicz­nej mają szcze­gól­ny wymiar spo­łecz­ny, mogą też pro­mo­wać zrów­no­wa­żo­ny roz­wój i war­to­ści pro­eko­lo­gicz­ne. Od począt­ku dzia­łal­no­ści zaj­mo­wa­li­śmy się, obok kuba­tur, pro­jek­to­wa­niem wnętrz biu­ro­wych, ostat­nio tak­że prze­strze­ni miesz­kal­nych. To dosto­so­wa­nie do potrzeb użyt­kow­ni­ka spra­wia, że powsta­ją reali­za­cje zarów­no este­tycz­nie budzą­ce zain­te­re­so­wa­nie, jak i po pro­stu funk­cjo­nal­ne, gdzie ergo­no­mia i eko­no­mia mają duże zna­cze­nie. To, co jest dla nas istot­ne, to świa­do­ma pra­ca z budże­tem i mak­sy­mal­ne wyko­rzy­sta­nie poten­cja­łu prze­strze­ni, co jest rów­nie waż­ne, jak efekt wizu­al­ny. Na pew­no spoj­rze­nie archi­tek­ta na wnę­trza jest nie­co inne niż pro­jek­tan­ta wnętrz, co uwa­ża­my za atut. Na prze­strzeń spo­glą­da­my przez pry­zmat cało­ści. Dla nas jest waż­ny – jak wspo­mnia­łem wcze­śniej – prze­kaz pro­jek­tu, a ten może być wyra­żo­ny zarów­no w for­mie archi­tek­to­nicz­nej, urba­ni­sty­ce, jak i poprzez este­ty­kę wnętrz. Sto­su­jąc nowo­cze­sne tech­no­lo­gie drew­nia­ne, trud­no też ode­rwać te ele­men­ty od sie­bie, bo to one w cało­ści budu­ją odbiór budyn­ku. Po drew­no – w róż­nej for­mie – czę­sto się­ga­my rów­nież przy pro­jek­tach wnętrz.

Nie­daw­no roz­po­czę­ło się dru­gie pół­ro­cze 2024 roku, czas zatem na małe pod­su­mo­wa­nie. Co uda­ło się Panom w tym roku zre­ali­zo­wać, a jakie pla­ny wciąż cze­ka­ją na realizację?

W tym roku fak­tycz­nie nie przy­stą­pi­li­śmy jesz­cze do kon­kur­sów. Spo­ro miej­sca poświę­ci­li­śmy naszej dzia­łal­no­ści nauko­wej i pra­cy ze stu­den­ta­mi. Dzie­li­my czas i ener­gię pomię­dzy bycie czyn­ny­mi archi­tek­ta­mi i rów­no­cze­śnie pra­cę badaw­czo-dydak­tycz­ną na uczel­ni, gdzie tak­że – oprócz aktyw­no­ści dydak­tycz­nych – uczest­ni­czy­my w kon­fe­ren­cjach, warsz­ta­tach, publi­ku­je­my arty­ku­ły. 

Byli­śmy też zwią­za­ni z pro­jek­tem badaw­czym pt. „Roz­wój lokal­ny Hru­bie­szo­wa – od par­ty­cy­pa­cji do reali­za­cji”, któ­ry Poli­tech­ni­ka Kra­kow­ska reali­zo­wa­ła w latach 2021–2024 w part­ner­stwie z Gmi­ną Miej­ską Hru­bie­szów. Ta współ­pra­ca była dla mnie o tyle waż­na, że doty­czy­ła mia­sta moich naro­dzin i mło­do­ści. Jako archi­tekt czę­sto pod­kre­ślam zna­cze­nie przy­wią­za­nia do lokal­no­ści, zarów­no w kon­tek­ście mate­ria­łu, jak i kra­jo­bra­zu przy­rod­ni­czo-kul­tu­ro­we­go. Udział w pro­jek­cie był więc oka­zją do bar­dziej oso­bi­stej wypo­wie­dzi na temat pomy­słu na kształ­to­wa­nie się mia­sta. Efek­tem były w szcze­gól­no­ści dwa opra­co­wa­nia. Pierw­sze z nich doty­czy­ło budo­wy nowe­go Cen­trum Komu­ni­ka­cyj­ne­go – powsta­ła kon­cep­cja posłu­ży­ła za opra­co­wa­nie prze­tar­go­we do final­nej reali­za­cji obiek­tu. Aktu­al­nie trwa jego budo­wa. Dru­gie to kon­cep­cja tzw. „domu z kli­ma­tem”. Pro­jekt zakła­dał orga­ni­za­cję kon­kur­su stu­denc­kie­go, w któ­rym byłem jed­nym z juro­rów, jak i warsz­ta­tów, w któ­rych bra­ły udział zespo­ły dydak­ty­ków z Poli­tech­ni­ki wraz ze stu­den­ta­mi archi­tek­tu­ry i archi­tek­tu­ry kra­jo­bra­zu. Kon­cep­cje domów z ogro­dem mia­ły nawią­zy­wać w spo­sób współ­cze­sny do spu­ści­zny histo­rycz­nej regionu.

Jeśli ktoś nie miał oka­zji być w Hru­bie­szo­wie, to jest to mia­sto zna­ne z archi­tek­tu­ry drew­nia­nej oraz urba­ni­sty­ki uli­co­wej z cha­rak­te­ry­stycz­ny­mi ogród­ka­mi wzdłuż ulic. Natu­ral­nie tak­że roz­sła­wio­nej przez postać śp. pro­fe­so­ra Wik­to­ra Zina, z któ­rym mia­łem oka­zję wie­lo­krot­nie się spo­tkać. Wyni­kiem badań oraz prac pro­jek­to­wych są trzy mono­gra­fie nauko­we, któ­re uka­za­ły się nie­daw­no oraz zosta­ły udo­stęp­nio­ne czy­tel­ni­kom w for­mie wol­ne­go dostę­pu w Repo­zy­to­rium Poli­tech­ni­ki Kra­kow­skiej. Zachę­cam do ich odna­le­zie­nia. Pro­jekt domu opra­co­wa­ny wraz z prof. Kata­rzy­ną Hodor oraz stu­dent­ka­mi – Mar­tą Szar i Kami­lą Przy­tu­łą, dodat­ko­wo zgło­si­li­śmy do mię­dzy­na­ro­do­we­go kon­kur­su orga­ni­zo­wa­ne­go przez plat­for­mę YAC – Young Archi­tects Com­pe­ti­tions na pro­jekt opra­co­wa­ny w ramach zajęć dydak­tycz­nych YAC Uni­ver­si­ty Award. Zosta­li­śmy zauwa­że­ni jako fina­li­sta kon­kur­su. Pro­jekt wpi­su­je się w pro­mo­cję nowo­cze­sne­go budow­nic­twa z drew­na masyw­ne­go przy zacho­wa­niu inspi­ra­cji kla­sycz­ną for­mą dołu z dwu­spa­do­wym dachem, wyróż­nia­jąc się jed­no­cze­śnie nawią­za­niem do widocz­nej w pej­za­żu Hru­bie­szo­wa barw­nej kolo­ry­sty­ki elewacji.

Sta­ra­my się więc funk­cjo­no­wać na róż­nych polach zawo­do­wych, ale też nie zapo­mi­na­my o życiu rodzin­nym, któ­re jest dla nas bar­dzo waż­ne. Har­mo­nię, któ­rej szu­ka­my w archi­tek­to­nicz­nych kon­cep­cjach, rów­nież doce­nia­my w naszej pry­wat­no­ści. 

Tekst/zdjęcia: mate­ria­ły prasowe

Cen­trum Sztu­ki i Nauki o Drew­nie Xylopolis

Komentarze

komentarzy