Wywiady

Ola Jaworska i jej paryskie inspiracje, czyli jak łączyć klimaty vintage z minimalizmem

Ola Jaworska

Jak brzmi two­ja defi­ni­cja projektowania?
Robić to, co napraw­dę w duszy gra i speł­niać się w tym. Ale tak­że zdo­by­cie umie­jęt­no­ści prze­no­sze­nia rze­czy z wyobraź­ni na praw­dzi­we przedmioty.

Mini­ma­lizm nie wycho­dzi z mody. Widać, że jesteś jego wyznaw­czy­nią – co i kto z tego nur­tu cię inspiruje?
Mam pro­blem z auto­ry­te­ta­mi i tren­da­mi, bo robię głów­nie to, co samo przy­cho­dzi mi do gło­wy. Ale bar­dzo inspi­ru­je mnie chłod­ny styl Skan­dy­na­wii, zarów­no jeśli cho­dzi o ubra­nia jak i wnę­trza – skan­dy­naw­skie blo­gi to jed­ne z naj­czę­ściej prze­glą­da­nych prze­ze mnie witryn w Internecie.

Wcze­śniej pra­co­wa­łaś pod szyl­dem Paper Bow, któ­ry prze­isto­czył się w Alek­sLAB. Co kry­je się pod tą nazwą?
Odno­si się ona do Alek­san­dra Labo­ra­to­ry. I jak wska­zu­je, chcia­łam stwo­rzyć swe­go rodza­ju labo­ra­to­rium, con­cept sto­re, gdzie powsta­wa­ły­by kli­ma­tycz­nie podob­ne do sie­bie rze­czy: przede wszyst­kim moje ubra­nia, ale też meble i dodat­ki wnę­trzar­skie moje­go pro­jek­tu. Trze­cią rze­czą, któ­rą chcę się zająć, to rze­czy vin­ta­ge, bo uwiel­biam je wyszu­ki­wać i zawsze, gdy jestem gdzieś za gra­ni­cą, szu­kam takich skle­pów. Bra­ku­je mi w Pol­sce tego typu miejsc – są oczy­wi­ście lum­pek­sy, ale rze­czy w nich są pomie­sza­ne i cięż­ko wyszu­kać w nich praw­dzi­we pereł­ki. A na przy­kład w Pary­żu, zachwy­ci­łam się skle­pa­mi, gdzie rze­czy vin­ta­ge były prze­bra­ne i dobra­ne według pew­ne­go klu­cza. To też jest kolej­na rzecz, któ­rą się inspi­ru­ję, czy­li dawa­nie nowe­go życia rze­czom, uży­wa­nym ale nadal pięknym.

Chcia­ła­byś inspi­ro­wać Pola­ków do takie­go sty­lu życia?
Tak. To jest też eko­lo­gicz­ne podej­ście do tema­tu i świad­czy o świa­do­mo­ści kon­su­men­ta. Bo po co mamy wyrzu­cać ciu­chy, któ­re mogą się jesz­cze komuś przy­dać? Oraz, i przede wszyst­kim, cze­mu mie­li­by­śmy pozbyć się cze­goś, co przez swo­ją dłu­gą histo­rię nabra­ło cha­rak­te­ru i wyjątkowości?

Ola Jaworska

Wiesz z czym koja­rzy się mówie­nie o eko­lo­gii, szcze­gól­nie w modzie? Z jakimś lek­kim szaleństwem!
Wyda­je mi się, że w kra­ju w któ­rym w pew­nym momen­cie zachły­snę­li­śmy się nowo­ścią i sie­ciów­ka­mi, nie­dłu­go zro­zu­mie­my, że eko­lo­gia i świa­do­my kon­sump­cjo­nizm to nie tyl­ko orga­nicz­na baweł­na spro­wa­dza­na z dru­gie­go koń­ca świa­ta. Cho­dzi o to, aby tak po pro­stu, mię­dzy sobą odda­wać to, cze­go nie uży­wa­my i brać od kogoś to, co się nam podo­ba. Jestem fan­ką wszel­kie­go rodza­ju pchlich tar­gów i uwa­żam, że nadal są one moc­no niedocenione…

Możesz wymie­nić trzy sło­wa, któ­re opi­su­ją two­je propozycje?
Mini­ma­lizm jest głów­nym hasłem. Myślę, że moje pro­po­zy­cje są też dosyć kobie­ce. Pew­nie dla­te­go, że zawsze fascy­no­wał mnie balet i balet­ni­ce, zwiew­ne pro­ste rze­czy zawsze do mnie prze­ma­wia­ły. Myślę też, że pro­jek­ty są ory­gi­nal­ne. Chcia­ła­bym żeby były tak postrze­ga­ne, a nie trak­to­wa­ne jako kolej­na rzecz od „mło­dych projektantów”.

Nie chcesz być zamy­ka­na w tej szufladce?
Nie prze­szka­dza mi to, ale wyda­je mi się, że doszli­śmy do takie­go momen­tu, że jak sły­szy­my, że coś jest od „mło­dych, pol­skich pro­jek­tan­tów”, to mamy przed ocza­mi sza­ry dres.

Dostęp­na kolek­cja jest limi­to­wa­na, a może będziesz ją poszerzać?
Będzie posze­rza­na, ale zazwy­czaj jest tak, że robię mak­sy­mal­nie 5 sztuk danej rze­czy, więc tak, czy siak, one w pew­nym momen­cie one się koń­czą. I zaczy­nam two­rzyć coś innego.

Czy to coś inne­go będzie mia­ło wspól­ny mia­now­nik z tym, co teraz widzimy?
Myślę, że te trzy hasła, o któ­re pyta­łaś, odno­szą się zawsze do moich rze­czy. Nawet jeśli nie zawsze tego chcę (śmiech).

Ola Jaworska

Czym two­ja pro­po­zy­cja róż­ni się od innych?
Czę­sto sły­szę, że moje pro­jek­ty są uni­kal­ne. Sta­ram się też wyszu­ki­wać cie­ka­we i nie­spo­ty­ka­ne mate­ria­ły, sku­pia­jąc się jed­nak głów­nie na ich fak­tu­rze i skła­dzie, a nie na rzu­ca­ją­cych się w oczy kolo­rach. Taką rze­czą są rów­nież wycię­te dekol­ty na plecach.

To nie jest wul­gar­ne, są sek­sow­ne, ale nie w taki narzu­ca­ją­cy się sposób.
Dekolt na ple­cach jest super sexy. Nigdy nie tra­fia­ło do mnie kla­sycz­ne wyda­nie ele­gan­cji z dużym dekol­tem i szpil­ka­mi, ale już odsło­nię­te ple­cy są takim deli­kat­nym smaczkiem.

Mówisz o swo­im con­cept sto­re, szy­jesz sama, ale co jeszcze?
Cią­gle się uczę. Cho­dzę na warsz­ta­ty tema­tycz­ne. Jed­nak szyć nauczy­łam się sama, korzy­sta­jąc jedy­nie z Inter­ne­tu i ksią­żek.  Wszyst­ko to kwe­stia deter­mi­na­cji i poświę­co­ne­go cza­su. Jestem fan­ką ksią­żek  – porad­ni­ków, mię­dzy inny­mi do szy­cia. Uwiel­biam ich design i spro­wa­dzam je zewsząd. Tak więc, sta­ram się uczyć zawo­du, bo jest to w sumie tra­dy­cyj­ne rzemiosło.

I to też cię odróż­nia, bo kto teraz szy­je ubrania?
To praw­da. Bar­dzo impo­nu­ją mi oso­by, któ­re posia­da­ją takie tra­dy­cyj­ne umie­jęt­no­ści. Fascy­nu­je mnie też wszyst­ko co z tym powią­za­ne – deta­le, natu­ral­ne mate­ria­ły, drew­no, praw­dzi­wy warsz­tat w któ­rym powsta­ją przed­mio­ty bez zbęd­ne­go splen­do­ru. Nasza w tym gło­wa, aby takie miej­sca i umie­jęt­no­ści nie zanikły.

W zeszłym roku zgło­si­łam się do Pro­ject Run­way, ale teraz prze­ga­pi­łam ter­min. Ostat­nim razem przy­je­cha­ła do mnie eki­pa, nakrę­ci­ła fil­mik i była bar­dzo zdzi­wio­na, że potra­fię szyć i wszyst­ko robię sama. Podob­no fak­tycz­nie jest to teraz rzad­ka umie­jęt­ność. Prze­szłam przez dwa eta­py, ale do pro­gra­mu się nie dosta­łam (śmiech).

Cie­ka­we, dlaczego?
Padło takie pyta­nie: czy marzę o  ubie­ra­niu gwiazd i świa­to­wym życiu. Odpo­wie­dzia­łam, że nie i oba­wiam się, że z tego powo­du nic nie wyszło (śmiech). Chy­ba nie jestem typem oso­by, któ­ra odna­la­zła­by się w reali­ty show.

Na poważ­nie roz­po­czy­nasz biz­nes pt. Alek­sLAB – co jest dla cie­bie naj­więk­szym wyzwaniem?
Biu­ro­kra­cja i papier­ki. Myślę, że ludzie, któ­rzy pro­jek­tu­ją, tak zwa­ni arty­ści, są tro­chę z inne­go świa­ta. Póź­niej, kie­dy znad pro­jek­tów muszą prze­nieść się do obli­cza­nia podat­ków, może być ciężko.

Muszę też nauczyć się prze­ka­zy­wać czę­ści obo­wiąz­ków innym. Jestem per­fek­cjo­nist­ką i cięż­ko mi to wychodzi…

Ola Jaworska

Face­bo­ok, blog, DaWan­da to plat­for­my przez któ­re moż­na się z tobą kon­tak­to­wać. Jakie inne for­my kon­tak­tu, w tym dys­try­bu­cji przewidujesz?
W stycz­niu chcę otwo­rzyć sklep inter­ne­to­wy i na nim mam zamiar się sku­pić. Czę­sto też będzie mnie moż­na spo­tkać na tar­gach odzie­żo­wych. W przy­szło­ści marzę o pra­cow­ni otwar­tej na ludzi, w któ­rej każ­dy, oprócz zaku­pu mógł­by napić się ze mną kawy.

Jak chcia­ła­byś sie­bie promować?
To jest trud­ne pyta­nie, bo mam wra­że­nie, że moje rze­czy tra­fia­ją cza­sem do ludzi, któ­rzy nie­ko­niecz­nie chcą być bom­bar­do­wa­ni codzien­ny­mi new­sa­mi z fan­pa­ge­’ow. Chcia­ła­bym aby moi klien­ci sły­sze­li od sie­bie nawza­jem o Alek­sLAB – że moje pro­jek­ty są dobrze zro­bio­ne i ory­gi­nal­ne.  Zale­ży mi, aby czu­li się wyjąt­ko­wo dosta­jąc paczusz­kę  z ręcz­nie uszy­tą rze­czą z moim logo. Szan­se na spo­tka­nie dru­giej oso­by w nią ubra­nej, są bar­dzo, bar­dzo małe.

Ola Jaworska

Ola Jaworska

Ola Jaworska

Ola Jaworska

Ola Jaworska

Ola Jaworska

Ser­decz­nie dzię­ku­je­my kawiar­ni Ste­pha­ni za moż­li­wość zro­bie­nia zdjęć!

Roz­ma­wia­ła: Karo­li­na Błaszkiewicz
Zdję­cia: Vers-24

For Vers-24 , Warsaw

_____

POLECAJCIE:

Komentarze

komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *