Od kiedy w 2002 roku pierwsza kolekcja poświęcona rzemiosłu domu mody Chanel ujrzała światło dzienne, po Dallas, Salzburgu, Rzymie, Paryżu i Hamburgu przyszła pora, by pokaz Chanel Métiers D’art odbył się w mieście, które nigdy nie śpi – Nowym Jorku. Metropolitan Museum of Art (MET) to największe muzeum na zachodniej półkuli a zarazem jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcją w NYC. Karl Lagerfeld nie mógł znaleźć bardziej odpowiedniego miejsca na prezentację najnowszej kolekcji tak mocno podkreślającej twórczy dialog pomiędzy projektantami, rzemieślnikami i producentami.
Pokaz francuskiego domu mody nie bez powodu miał miejsce na tle Świątyni Dendur, która została przywieziona w 1960 roku znad Nilu, cegła po cegle, tworząc finalnie jeden z popularniejszych i wywierających wrażenie eksponatów. Kolekcja Matiers D’art. 2018/19 to prawdziwy ukłon w stronę starożytnego Egiptu: makijaże, których nie powstydziłaby się sama Kleopatra, hieroglify, kunsztowna, ogromna biżuteria i wszechobecne złoto. Na wybiegu pojawiły się również misternie i bogato zdobione tweedowe marynarki i spódnice- wszystko w ciepłych, beżowych odcieniach przywołujących na myśl rozgrzaną słońcem pustynię. Nikt tak perfekcyjnie jak Karl Lagerfeld nie potrafi połączyć antyku ze współczesnością – latami 80. z ich barwami, wobec czego nie brak też enigmatycznych grafik czy lśniących, kolorowych kamieni.
Wśród gości nowojorskiego pokazu były ambasadorki Chanel: Marion Cotillard i Penélope Cruz, Margot Robbie, Julianne Moore oraz Lily-Rose Depp. Wielką niespodzianką było pojawienie się na wybiegu Pharell’a Williamsa, który idealnie wpasował się w klimat kolekcji inspirowanej czasami Faraonów.
Tekst: Marlena Wysocka
Zdjęcia: materiały prasowe