Piękno tkwi w prostocie – najwyżej jakości tkaniny, zwiewne, lejące kroje i delikatne, bliskie naturze barwy. W czasach, kiedy zmieniający się dyrektorzy kreatywni za sterami największych domów mody z każdym sezonem starają się bardziej zaskakiwać i szokować, droga, jaką obrał Simon Porte Jacquemus wydaje się nad wyraz ryzykowna. Projektant już od pierwszej kolekcji konsekwentnie buduje wizję swojej marki, stawiając przede wszystkim na naturalność i minimalizm. Zdaje się, że w tym szaleństwie jest metoda, bo mimo nieznacznie zmieniających się kolekcji, krytycy zgodnie przyznają, że Simon na stałe zapisał się już w historii mody jako charakterystyczny i wierny swoim pomysłom.
Urodzony w 1990 roku w malowniczym Salon-de-Provence na Prowansji we Francji Simon do Paryża przeniósł się w wieku 18 lat i na krótko zapisał się do École Supérieure des Arts et Techniques de la Mode. Własną markę Jacquemus założył będąc jeszcze nastolatkiem (bo już w wieku 19 lat) rok po śmierci matki, w 2009 roku pod jej panieńskim nazwiskiem, a surrealistyczne, zdekonstruowane projekty na granicy komercji i konceptualizmu, wprowadziły świeżość na paryski Tydzień Mody. W 2017 roku został zaproszony przez Maison Méditerranéenne des Métiers de la Mode do zorganizowania pokazu mody w swoim rodzinnym mieście- Marsylii. Jacquemus przyznaje, że w swoich projektach oprócz wykorzystywania archetypowych, francuskich koncepcji, inspiracją jest dla niego japońska marką Comme des Garçons, w której sklepie pracował w 2011 roku starając się pozyskać środki na własny biznes- to właśnie Rei Kawakubo i Adrian Joffe okazali mu ogromne wsparcie. Simon (jak obecnie większość projektantów) silnie zaznacza swoją pozycję w social mediach: na swoim profilu na Instagramie regularnie prezentuje swoje zabawne zdjęcia. Jednocześnie z kolekcją “La Grande Motte” na sezon wiosna-lato 2014 wydał nawet autorską książkę fotograficzną, w której nawiązał do nadmorskiego kurortu nad Morzem Śródziemnym Langwedocja-Roussilon i osobistych przeżyć, których doświadczył tam jako dziecko.
Kolekcja Jacquemus na jesień-zimę 2018 przywodzi na myśl afrykańskie safari o zachodzie słońca. I chociaż nie brak błękitu, żółci czy oranżu, zdecydowanie prym wiodą brązy, beże oraz khaki- stonowane kolory ziemi w towarzystwie lejących, zwiewnych tkanin, prostych krojów i zaskakujących wycięć czy nieoczywistych wiązań, które tworzą pięknie układające się formy i miękkie konstrukcje: wystarczy tylko spojrzeć na wariacje na temat klasycznego trencza- długie płaszcze przepasane paskami, powłóczyste sukienki z golfem i długim wycięciem; proste, delikatne na cienkich ramiączkach; skórzane spodnie, a także klasyczne, białe koszule o nieoczywistych krojach. Najbardziej pożądane akcesoria? Skórzane torebki w wersji mikro, a także niewielkie saszetki zawieszone na piersi kontra ogromne shoppery noszone na ramieniu.
Marka Jacquemus to uosobienie wolności, niewinnego, dziecięcego ducha, asymetryczne wzory a także sylwetki oversize w połączeniu z eksperymentalnymi makijażami i modelkami kroczącymi po wybiegu na boso i topless. Jego podejście z przymrużeniem oka do przekraczania granic francuskiej mody zapewniło mu miejsce finalisty oraz nagrodę specjalną w prestiżowym LVMH Prize w 2014 i 2015 roku. Obecnie studio projektanta znajduje się obecnie na Place des Vosges w Le Marais.
Tekst: Marlena Wysocka