Mój dzień zaczynam od: kubka dobrej, czarnej kawy i kolejnego rozdziału książki.
Najbardziej w ciągu dnia lubię… wczesne poranki. Wtedy cały dzień jest jeszcze białą kartą i wszystko może się zdarzyć, mam przed sobą tyle możliwości.
Podróż mojego życia: każda jest na swój sposób wyjątkowa i każda daje mi dużo szczęścia. Najczęściej wspominam Azję. Rok temu zrobiłam trasę z Bangkoku do Jakarty. Było bardzo intensywnie, a Azja ma w sobie coś, co wyjątkowo na mnie działa.
W ludziach cenię najbardziej: prawdę, doświadczenie i samodzielność.
Żyję w harmonii gdy: nie muszę się śpieszyć.
Film, który mnie inspiruje: sporadycznie wracam do obejrzanych już filmów. Życie jest za krótkie, żeby obejrzeć wszystko, co chciałabym poznać.
Chwila, której nigdy nie zapomnę: jest ich kilka, ale mocniej w moją pamięć zapadły chyba jednak te trudne, niż te piękne.
Praca jest dla mnie… czymś, wokół czego koncentruje się moje życie.
Moja rodzina dała mi wsparcie w realizacji marzeń. Myślę, że to jedna z najważniejszych rzeczy, jaką możemy dostać w dzieciństwie.
Czytam książki/magazyny… praktycznie zrezygnowałam z kupowania magazynów. Kolejka książęk do przeczytania przy moim łóżku rośnie jednak z dnia na dzień. Lubię polską literaturę i reportaże z Czarnego.
Jestem najbardziej dumna z tego, że naprawdę próbuję być lepsza każdego dnia, a praca nad sobą przynosi mi ogromną satysfakcję.
Obserwując Twój instagram odbieram wrażenie, że prowadzisz idealnie zbalansowane życie – książki przy kawie rano, sport, zdrowe odżywanie, praca na pełen etat przy produkcji filmów, imprezy. Jak wygląda organizacja Twojego czasu przy tylu pomysłach na jego spędzenie? Jest w takim sposobie życia miejsce na spontaniczność?
Mój czas nie jest z gumy, wszyscy dostajemy go tyle samo. Kluczem są chyba wybory których dokonujemy bo poświęcając czemuś lub komuś czas dajemy to, co najcenniejsze, to czego nie można kupić. Może brzmi śmiesznie i odrobinę patetycznie, ale zrozumiałam to dopiero niedawno. Nie ma sensu tracić czasu na zajęcia i ludzi, którym nie chcemy go poświęcać. Staram się żyć słuchając siebie i mieć świadomość swoich potrzeb. Dążę do tego, żeby ta zwykła codzienność sprawiała mi jak najwięcej przyjemności i czyniła mnie lepszą wersją siebie. Na tym etapie życia nie wyobrażam sobie świata bez książek, sportu, podróży i bliskich ludzi. To wokół tego koncentruje się moje życie i tak dzielę swój czas. Chciałabym czytać i trenować więcej, częściej podróżować, spędzać więcej czasu z przyjaciółmi, ale doba ma tylko 24 godziny, więc staram się dobrze dzielić to, co mam. Wiem, że nie da się robić wszystkiego, a prawdziwą satysfakcję ze swoich pasji możemy czuć wtedy, kiedy wejdziemy w nie naprawdę głęboko, tak mi się przynajmniej wydaje – to droga, a nie meta jest celem. Spontaniczność jest piękna i staram się z niej nie rezygnować na tyle, na ile mogę pracując na etat i mając szereg innych planów i zobowiązań. Trudno jest mi więc zdecydować się na miesięczny wyjazd z dnia na dzień, ale kupowanie biletów na weekendowe wypady w losowo wybrane destynacje już nie jest mi obce 🙂
Żyjemy w czasach o ogromnym tempie rozwoju. Rosną nasze oczekiwania, zanikają przestarzałe stereotypy. Pamiętasz kim chciałaś być gdy byłaś mała?
Oczywiście. We wczesnym dzieciństwie bardzo chciałam być tancerką. W szkole moje priorytety szybko się zmieniły i przez dobrych kilka lat przygotowałam się do studiów na medycynie. Finalnie dostałam się na prawo, na które z resztą nie poszłam. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że cieszę się, że byłam w stanie podjąć własną decyzję i wybrać inną drogę niż wszyscy moi znajomi z liceum, inną niż planowałam. A moja praca dzisiaj chyba faktycznie bliższa jest tym pierwszym marzeniom niż późniejszym kalkulacjom 🙂
My, dwudziestoparolatkowie, wiedziemy życie bogate w podróże, spontaniczne wypady za miasto, spotkania z przyjaciółmi, imprezy. Jak widzisz nas, generację Y za 10–15 lat?
Widzę, jak wygląda teraz moje życie i jak wyglądało życie mojej mamy, kiedy ona była w moim wieku. Wszystko bardzo się zmieniło, ale czym więcej o tym myślę, tym bardziej nie wiem, czy to zmiana na gorsze. Nasze pokolenie coraz mniej boi się sięgać po swoje, realizować swoje marzenia. Dostaliśmy to, o co pokolenie naszych rodziców musiało walczyć. Uważam, że to jest piękne bo stawiamy sobie coraz większe cele, sięgamy po więcej, jesteśmy odważniejsi. Z drugiej strony widzę, jak przytłaczający jest ten ogrom możliwości. Żyjemy trochę w czasach, kiedy każdy ma kilka różnych, dorywczych prac, bo nie chce się wiązać, w czasach, kiedy założenie rodziny odkładane jest na kolejne lata, bo mamy jeszcze tyle do przeżycia, w czasach, kiedy przyjaźnimy się z 10 osobami, nie chcąc poświęcić za dużo czasu na dokładne poznanie jednej. Gdzie to wszystko nas zaprowadzi? Chyba ciężko to przewidzieć, nie wiem. Ja chciałabym w swoim życiu połączyć tę zawodową odwagę z bardziej tradycyjnym podejściem do relacji, tylko czy tak się da?
Jak to się stało, że zostałaś DJ-ką?
Wszystko zaczęło się od niewinnego żartu i Facebookowago ogłoszenia: “rozważamy założenie kolektywu DJ-skiego.” Koledzy zaprosili nas na gościnnego seta do Miłości, a później wszystko potoczyło się samo. Propozycje zaczęły napływać coraz częściej. Po kilku miesiącach przyszedł ten ważny moment, kiedy trzeba było zdecydować, czy nadal to tylko zabawa, czy może inwestujemy zarobione pieniądze i kupujemy profesjonalny sprzęt. Zdecydowałyśmy się pójść za ciosem i myślę, że dobrze wybrałyśmy. Jesteśmy w tej branży już ponad 2 lata i chyba wyrobiłyśmy już swoją markę. Ludzie wiedzą, że na naszych imprezach będą po prostu dobrze się bawić.
Bywasz regularnie na imprezach tanecznych i masz możliwość obserwować młodych, bawiących się ludzi. Masz spostrzeżenia wobec nich?
Obserwowanie ludzi w takich sytuacjach zawsze jest ciekawe, ale to zazwyczaj nie są specjalnie konstruktywne sytuacje. Myślę, że lepiej jednak obserwować ludzi, którzy nie są pod wpływem alkoholu, nawet jeżeli są wtedy skromniejszą wersją samych siebie.
Opowiedz o Twojej relacji z pozycją księżyca na niebie.
Księżyc bardzo mocno działa na ludzi, tylko nie wszyscy mają świadomość, że to jego zasługa (lub wina, do wyboru). Nie wiedzą dlaczego nie mogą spać w nocy albo dlaczego idą w nocne szaleństwo. Ja obserwuję to, co dzieje się na niebie, wierzę w to, że takie lub inne ułożenie tych wielkich obiektów wokół nas może działać na nas w określony sposób. Na tym etapie to taka popastrologia, ale bardzo chciałabym kiedyś znaleźć czas na dokładniejsze zgłębienie tego tematu.
Twoje komentarze w social media na temat przedstawicieli płci męskiej są przezabawne i jak się domyślam zupełnie prawdziwe. Wydaje się, że straciłaś wiarę w porządnych facetów, którzy rozumieją nasze potrzeby. Czy w dobie tindera widzisz szansę na znalezienie idealnej drugiej połowy w realu, w sytuacji jak z romantycznych komedii?
Ten temat jest obszerny jak ocean i myślę, że mogłybyśmy rozmawiać o tym przy winie przez kilka wieczorów z rzędu. Nie ma tu prostych odpowiedzi i wszystko jest względne 🙂 Mam za sobą kilka mniej lub bardziej udanych relacji, jeden poważny związek i to, czego nauczyło mnie życie, to chyba przede wszystkim konieczność rewizji własnych oczekiwań. Zrozumiałam, że nie ma ludzi i sytuacji idealnych. Nie ma sensu szukać księcia z bajki, jeżeli nie żyjemy w parku rozrywki Disneya. Każdy z nas jest człowiekiem z krwi i kości. Wchodzimy w relacje z dorosłą, ukształtowaną jednostką (przynajmniej większość z nas) i uważam, że to nie upoważnia nas do tego, żeby tę osobę zmieniać. Jeżeli chcesz być z kimś podobnym, ale jednak trochę innym, to szukaj dalej. Ja nie czuję się upoważniona do tego, żeby zmieniać faceta bo tak samo nie chciałabym żeby to on zmieniał mnie, więc nie, idealne drugie połówki nie istnieją. Teoretycznie istnieją za to porządni faceci, a przynajmniej kilku. Na moje oko w Warszawie to tak mniej więcej pięciu (wliczając w tę kalkulację turystów).
Niedawno napisałaś artykuł o podnoszeniu pewności siebie poprzez fotografowanie siebie (robienie selfie). Spotkałaś się z hejtem, który mógł podminować Twoją samoocenę? Jak sobie z tym radziłaś?
Rozmawiała/zdjęcia: Natalia Kontraktewicz