Tato, czy ty wiesz, co się dzieje w drogeriach i aptekach? Widziałeś te setki marek, tysiące kosmetyków, dermokosmetyków i nibykosmetyków? Jak się w tym odnaleźć?
Wiem, widziałem, co się dzieje. Wyobraź sobie, że jak zaczynałem praktykę, to na rynku dostępne były jedynie Nivea i pani Walewska, i to było właściwie wszystko. Nie było tylu produktów, takiej dostępności i świadomości zabiegowej pacjentów, w ogóle nie było tylu zabiegów jak teraz.
Ten boom jest niesamowity! Rynek do niedawna zdominowany był głównie przez firmy kosmetyczne założone przed albo tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej. I potem coś się zatrzymało. Ta stagnacja jednak definitywnie się skończyła. Przemysł urodowy rozrósł się do niewiarygodnych rozmiarów. Gonienie piękna i idealnego wyglądu ogarnęło cały świat. Przyszła też era nowego pokolenia konsumentów, bardziej świadomego, poszukującego i decydującego. Zarówno klientki, jak i pacjentki zaczęły mieć dość relacji mistrz i uczeń. Zaczęły testować produkty kosmetyczne, których jest ogromna różnorodność, zabiegi, których jest jeszcze więcej i lekarzy; i same chcą stawać się ekspertkami, które albo zachęcają do danej rzeczy, albo zniechęcają.
Dawniej opinię lekarza się szanowało, dziś często się ją podważa. Ludzie uważają, że jak mają dostęp do Internetu, to zdiagnozują wszystko sami i lekarz jest niepotrzebny. Ale wiadomo, jak to się kończy…
A czy dawniej kobiety miały ładniejsze cery?
No ładniejsze, dużo ładniejsze, bo nie testowały tylu produktów na twarzy. Nie testowały kosmetyków czy dermokosmetyków, bo ich nie było.
Wydaje mi się, że wtedy o urodę dbano za pomocą ziół i domowych preparatów? Chociaż teraz też jest trend kosmetyków naturalnych.
“Gdyby leczyli cerę wyłącznie ziołami, to ja bym nie miał nic przeciwko. To jest naturalne, więc na zdrowie, chociaż nawet w tym przypadku warto zachować rozsądek.”
Gdyby leczyli cerę wyłącznie ziołami, to ja bym nie miał nic przeciwko. To jest naturalne, więc na zdrowie, chociaż nawet w tym przypadku warto zachować rozsądek – należy pamiętać, że naturalne kosmetyki, właśnie dlatego, że są naturalne, roślinne, po kilku stosowaniach mogą wywołać alergie. Dlatego też trzeba uważnie obserwować reakcje skóry. Wyobraź sobie, że kilka dekad temu w aptekach bardzo łatwo można było dostać kremy ze sterydami i to dość silnymi, fluorowanymi. Te kremy dawały szybki efekt, ale niestety po stosowaniu na twarz, pojawiały się coraz to gorsze nawroty rumienia, aż dochodziło do trwałego rozszerzenia naczyń na twarzy, których się już nie da cofnąć. I to były powikłania po ogólnodostępnych lekach!
I to jest przerażające! Co się jeszcze zmieniło w naszym lokalnym świecie urody?
To były specyficzne czasy, wiesz – wszystkiego było jak na lekarstwo. Mieliśmy wyłącznie Pollenę – gabinety Ewy Polleny, zresztą Łódzkiej firmy, która produkowała kremy na ręce i twarz, było ich kilka rodzajów. I właśnie w tych gabinetach dermatologicznych zaczynałem swoją ścieżkę zawodową. Generalnie mniej ludzi miało wtedy problemy ze skórą. Dlaczego? A no dlatego, że kiedyś nie było problemu smogu, spalin unoszących się w powietrzu. Po Łodzi jeździło ze 20 samochodów.
Rozwój cywilizacyjny rujnuje nasze twarze?
Skóra twarzy, jako część najbardziej odkryta szczególnie reaguje na czynniki zewnętrzne, ale z drugiej strony wykazuje też pewną odporność, bo jest przystosowana do środowiska. Nie jest jednak przystosowana do tak silnego uprzemysłowienia, z którym skóra po prostu przegrywa. Drugim wrogiem skóry jest oczywiście stres, który ma ogromnie negatywny wpływ na cerę. Kiedyś to wyglądało inaczej. Naprawdę. I nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Gdy zaczynałem pracę, to naprawdę przez głowę mi nie przechodziły jakieś trendy dotyczące pielęgnacji skóry, a teraz co krok słyszy się o nowych rewelacjach, teraz jakimś super hitem jest ta pielęgnacja koreańska. Słyszałaś o tym?
Słyszałam. I od razu pomyślałam, jak wyglądałaby polska pielęgnacja?
“Jak dla mnie to w ogóle nie powinniśmy unaradawiać pielęgnacji skóry. Czy polska czy koreańska, czy amerykańska, każda powinna mieć taką samą formułę w każdym kraju, na każdym kontynencie.”
No więc właśnie, według mnie w ogóle, by nie wyglądała, ponieważ to jest wymysł, a my nie powinniśmy unaradawiać pielęgnacji skóry. Czy polska czy koreańska, czy amerykańska, każda powinna mieć taką samą formułę w każdym kraju, na każdym kontynencie. Przecież mamy te same typy skóry – tłustą, mieszaną, suchą i jeszcze w tych podstawowych typach ich różne mieszanki. U jednej osoby w cerze mieszanej będzie przeważał typ łojotokowy i tłusty w częściach środkowych, tak zwana strefa T, a suchy w zewnętrznych. Te trzy rodzaje skór podstawowych i mieszane typy skóry są podobne na wszystkich kontynentach. Skóra człowieka zmienia się jedynie, a raczej jest dostosowana do warunków atmosferycznych, klimatu, w którym przebywa i żyje. Pielęgnacja powinna być do tych typów dopasowana, trzeba myśleć racjonalnie, a nie kierować się trendami.
Wiesz Tato, to jest jak z szamponami do włosów. Te produkowane w Hiszpanii świetnie działają na tamtejsze kobiety, ponieważ są dostosowane do ich włosów (grubość, sztywność itp), ale już niekoniecznie będą równie świetnie działać na Polki, pomimo chwytliwych kampanii reklamowych i wysiłków marketingowców, to jednak każdy produkt powinien być dobierany indywidualnie.
O widzisz i właśnie poruszyłaś wierzchołek góry lodowej. Ja w ogóle uważam, że pielęgnacja skóry powinna być jedna – spersonalizowana, dobierana indywidualnie do potrzeb człowieka i charakterystyki jego cery. Żadna pielęgnacja koreańska, japońska czy nawet polska – po prostu jedna indywidualna, dobrze dobrana do osoby. Jeżeli podążymy za trendem i będziemy stosować te same kosmetyki przeciwstarzeniowe i pielęgnacyjne do wszystkich rodzajów cer, to może się okazać, że u jednej kobiety zostanie wywołany trądzik, u innej stany zapalne się zaostrzą, a u kolejnej pojawi się łojotokowe zapalenie skóry, którego dotychczas nie było. Trzeba pamiętać, że skórę mamy jedną na całe życie – nie zmienimy jej. Więc zadbajmy o nią mądrze, stwórzmy sobie indywidualną pielęgnację i dobierzmy odpowiednie kosmetyki do naszego typu skóry.
No widzisz, ale dla jednych mądrym sposobem będzie pójście do drogerii w centrum handlowym i kupienie mega drogiego kremu, bo to co drogie jest lepsze, dla drugich pójście do apteki po dermokosmetyk, bo natura wszystko załatwi, a dla trzecich poczytanie o kremach w internecie albo u popularnej blogerki, bo ona jest jakimś wzorem do naśladowania. Nie każdy pofatyguje się do kosmetologa czy lekarza, aby uzyskać dokładne informacje o swoim typie skóry, by móc dobrać idealne kosmetyki. Wtedy taka osoba, niepewna typu skóry, kupi kosmetyk, pod wpływem impulsu, celebrytki, ekspedientki w drogerii, ze względu na markę czy opakowanie i po miesiącu stosowania wyrzuci ten krem.
Wyrzuci krem, nie dlatego, że nie działał, tylko dlatego, że był źle dobrany. Na przykład był zbyt tłusty i spowodował zamykanie ujść gruczołów łojowych i skóra twarzy, która do tej pory nie miała żadnych zmian, nagle dostała pełno zaskórników, zamkniętych, otwartych, w których gromadzą się bakterie i tworzą wykwity trądzikowe, stany zapalne. Nawet nie wiesz, jak często się spotykam z takimi sytuacjami wśród moich pacjentów. Matki dają córkom kremy, które na nie świetnie działają. No, ale na miłość boską, to, że dobrze kosmetyk działa na kobietę 30, czy 40+, nie znaczy, że będzie tak samo działał na dojrzewającą dziewczynkę w wieku 14 lat. To są zupełnie inne typy skóry, które mają odmienne potrzeby.
I tak samo jest z tą pielęgnacją koreańską, jednym może pomóc, a innym zaszkodzić, No, ale korzystamy z tych trendów pielęgnacyjnych, licząc na rozświetlone, piękne, zdrowe cery.
Najczęściej tego typu działania są chwilowe. Odstawisz „10 kroków” na bok i powoli skóra zacznie się zmieniać. Oczywiście w momencie, kiedy nie stosujesz już żadnych dermokosmetyków czy preparatów, które poprawiają tę cerę, czyli ją leczą. Kosmetyka pielęgnacyjna daje efekt, ale niestety krótkotrwały, dlatego tak bardzo ważna jest ta systematyczność.
To też może być trochę taka wydmuszka marketingowa, żeby sprzedać więcej produktów?
“Wiesz, odkąd Polacy korzystają z tych cudów całego świata, w kontekście pielęgnacji skóry twarzy czy włosów, paznokci, to my, dermatolodzy mamy więcej pracy i pacjentów. ”
To też jest jakaś możliwość. Czy możemy być do końca pewni, że Koreanki rzeczywiście tak dbają o urodę. A jeśli nawet, to chyba tylko te bardzo zamożne, które mają dużo wolnego czasu. Wiesz, odkąd Polacy korzystają z tych cudów całego świata, w kontekście pielęgnacji skóry twarzy czy włosów, paznokci, to my, dermatolodzy mamy więcej pracy i pacjentów. Obserwujemy tę tendencję od 20 lat, stale rośnie liczba ludzi, których musimy leczyć. Mówię tu o tych stanach, które są efektem stosowania niesprawdzonych kosmetyków albo i sprawdzonych, tylko nieodpowiednio dobranych do potrzeb danej cery.
Ale jak przeciętna dziewczyna ma się dowiedzieć, jaką ma cerę i jak o nią dbać? My to robimy na czuja. Przecież nie pójdzie się z tym do lekarza.
A dlaczego nie? To jest wizyta profilaktyczna, ja mam takich pacjentów. To normalna sprawa, kwestia dbania o swoje zdrowie.
O widzisz, a ja o tym nie wiedziałam.
Nie wiedziałaś, bo ty masz to w domu!
I to jakiego eksperta! No dobrze, na dziś powoli kończymy. O czym będziemy rozmawiać następnym razem? Może o największym utrapieniu kobiet – zmarszczkach?
Jesteś pewna? Od niektórych moich historii sama możesz dostać zmarszczek, determinacja dzisiejszych kobiet i mężczyzn naprawdę nie zna granic.
Profesor zw. dr hab. Andrzej Kaszuba – Lekarz dermatolog, z wykształcenia i powołania. Wiceprezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, przewodniczący Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, były Krajowy Konsultant w dziedzinie dermatologii i wenerologii. A także Kierownik Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Ordynator Oddziału Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. dr Wł. Biegańskiego w Łodzi. Założyciel i współwłaściciel Specjalistycznych Gabinetów Lekarskich Dermed oraz Centrum Medycznego Dermed, które na przestrzeni lat zyskały wielu stałych pacjentów. W Dermedzie, dzięki jego inicjatywie 20 lat temu powstało Centrum Szkoleniowe Dermatologii Estetycznej, w którym certyfikaty zabiegowe zdobyło ok. 4000 polskich lekarzy różnych specjalności. W 2015 roku, wraz z żoną, otworzył kolejną filię – Dermed Klinika Urody. Jest autorem: 348 prac opublikowanych drukiem w fachowych czasopismach medycznych w kraju i za granicą, 247 doniesień na zjazdach i sympozjach naukowych w Polsce i za granicą, autorem lub współautorem 43 pozycji wydawniczych. Stale poszerza swoją wiedzę, biorąc udział w licznych konferencjach i sympozjach naukowych, często także poza granicami kraju. Profesor jest naukowcem aktywnym, prowadzi badania, wykłada na uczelniach, uczestniczy w licznych konferencjach naukowych.
Klaudia Kaszuba – Doktorantka międzywydziałowych interdyscyplinarnych studiów humanistycznych Uniwersytetu Łódzkiego oraz absolwentka prestiżowych Central Saint Martins i London College of Fashion gdzie szkoliła się pod okiem brytyjskiej strateg Susan Seel. Jest wykładowcą akademickim na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie na studiach stacjonarnych, magisterskich uczy PR‑u mody oraz dziennikarstwa. Pomysłodawca i prowadząca warsztaty: „Wojna marek” (XIV Festiwalu Nauki, Techniki i Sztuki), „Modomowa” (Twórczy Uniwersytet 8).
Współzałożycielka agencji 360 BlackBalloon, w której odpowiada za dyrekcję kreatywną. Konsultuje strategie i zajmuje się budowaniem marek, związanych z branżami takimi jak uroda, zdrowie, moda i lifestyle. Swoje pasje łączy z pracą, a w obszarze jej zainteresowań szczególne miejsce zajmuje tematyka związana z rynkiem urodowym i modą niszową. Sztuka, design, kino czy literatura również pozostają dla niej najlepszymi źródłami inspiracji w codziennej pracy. W wolnym czasie uwielbia czytać, a szczególnym sentymentem darzy literaturę iberoamerykańską oraz klasyków takich jak Gabriel Garcia Marquez czy Julio Cortázar. Kocha podróże, dlatego w przyszłości mogłaby zostać Travelling CEO, by móc pracować z różnych zakątków świata i przy okazji odkrywać różne miejsca. Jest również świeżo upieczoną mamą małej Laury.
Zdjęcia: Karolina Szubert