Jeszcze do niedawna, według rankingu Interbrand, wśród najlepszych marek modowych na świecie w czołówce znajdowały się Gucci, Louis Vuitton czy Hermes. Do czasu, bo właśnie jak donosi indeks Lyst, który plasuje najgorętsze na świecie marki i zarazem najlepiej sprzedające się produkty, jeszcze w drugim kwartale 2017 r. to Gucci zajmował pierwsze miejsce pozostawiając za sobą odpowiednio na drugim i trzecim miejscu Yeezy i Balenciagę.
Tymczasem, to Balenciaga szybko awansowała w rankingu, podczas gdy Gucci zanotowało spadek na drugie miejsce. Obecnie to właśnie Balenciaga szturmem zajmuje miejsce Gucci, stając się tym samym najgorętszą marką modową na rynku. W czym tkwi jej fenomen?
Niewątpliwie tak gwałtowny wzrost znaczenia marki związany jest z ryzykownym krokiem Demny Gvasalii, który postanowił zmienić logo oraz otworzyć siedzibę marki w Colette, nie zapominając przy tym o tworzeniu ubrań, które niesamowicie nakręcają i stają się przedmiotami pożądania w social-mediach, jak chociażby popularne ostatnio snekaersy Triple‑S. Estetyka Balenciagi daleka jest od wytwornych kreacji Christobala- bliżej jej raczej do zadymionych, berlińskich klubów z czasów Żelaznej Kurtyny czy przedmieść Paryża. I nic w tym dziwnego, skoro ogromny wpływ na kolekcję projektanta ma grono jego przyjaciół, które na co dzień chętnie nosi Vetements i nie rozstaje się z Instagramem: rosyjska stylistka Lotta Volkova czy rosyjski projektant Gosha Rubchinskiy. Z pewnością cały sekret sukcesu marki tkwi w sprowadzaniu przez Demnę wysokiego krawiectwa „na ziemię” i przemycaniu go do życia codziennego w taki sposób, że moda dla każdego staje się bardziej przystępna.
Tekst: Marlena Wysocka